Dzień łódzki.

Uwielbiamy takie dni jak dziś! Bowiem dzisiaj Franuś miał baaardzo wyjątkowych gości. Przyjechały do nas i wybawiły Franklina do granic nieprzyzwoitości Ciocie, które opiekowały się Dziedzicem w Łodzi na OIOMie: Beata i Ania (od całowania brzucha). Ciocie bardzo dzielnie pokonały 120 km dzielące Łódź od Kalisza i całe w uśmiechach zapukały rano do naszych drzwi. Franek po wstępnym rozpoznaniu wybuziakował swoich gości. Opowiadaniom, historiom i przypowiastkom o Franklinie nie było końca. Dziś my byliśmy zawodowcami i zajmowaliśmy się odsysaniem, karmieniem i wentylowaniem. Ciocie były… Ciociami:-) Franek spędził zatem cały dzień wtulony w Ciocine biusty, karmiony przez Ciocię Anię i obcałowywany przez Ciocię Beatę. Śmiał się, machał łapkami i dał popis wszystkich swoich umiejętności. W prezencie otrzymał pierwsze w swoim życiu spodnie bojówki i piękną koszulę w kratę, które oczywiście już przymierzaliśmy.  Jeszcze tylko dokupimy trampki i lans na całego! Teraz dopiero Dziedzic rozkocha w sobie miliony fanek 🙂

W tym całym nieszczęściu bardzo się cieszę, że szpitalem „macierzystym” Franka był OIOM w CZMP w Łodzi. Od momentu trafienia do szpitala byliśmy w sumie w trzech miejscach i tylko o łódzkim chce się pisać, opowiadać i komentować w kontekście rodzinno- opiekuńczym. Bo poza klasą i profesjonalizmem całego personelu, była tam jeszcze miłość, czułość i buziaki. Cały czas mówię o Oddziale Intensywnej Terapii Medycznej przez naszą przyjaciółkę Magdę zwanym Oddziałem Intensywnej Opieki Miłosnej 🙂 Kochanym Ciociom dziękujemy raz jeszcze i zapraszamy raz jeszcze i jeszcze i jeszcze… A już niedługo umówieni jesteśmy na wyjazd do Łodzi. Tam podrzucimy  Dziedzica do całowania i pójdziemy na miasto. Pod warunkiem, że Ania i Beata dogadają się, u której Franklin ma gościć 😉

Z wieści festiwalowych:

Od Kasi z Beki dostaliśmy info, że cegiełki są „dogadane” i teraz tylko wybieramy zdjęcia, piszemy o Franku i do druku. A na stronie Beki  już reklamowany jest Dziedzic 🙂

Troszkę o SMARD1:

Poznańska Ciocia Ew. z racji tego, że po angielskiemu mówi i pisze i czyta odnalazła, co następuje: jak już wcześniej wspominaliśmy w USA jakaś dobra dusza wpłaciła baaaardzo dużo pieniędzy na fundusz laboratorium, które zajmuje się szukaniem możliwości powstrzymania Potworzastego. O laboratorium tymże można poczytać tu. (klikamy!) A tutaj (klikamy tym bardziej) można wpłacać złotówki i inne euro na fundusz tego laboratorium. I jeszcze pamiętnik Dakin’a——–> tu, chłopca, który także walczy ze SMARD1 i który jest jednym z dzielnych rycerzy, którzy daleko za oceanem nie dają się Potworzatemu. I na dodatek ma coś, co urzeka.

I rehabilitacyjnie:

Ponieważ Ciocia Rehabilitantka Pierwsza cały czas dokształca się, ćwiczy nas głównie Ciocia Ania, a Ciocia Pierwsza wpada raz w tygodniu na kontrolę postępów. Dziś powiedziała, że dawno nie wzruszył jej tak żaden pacjent, jak nasz niebieskoooki. Mówi, że napięcie mięśniowe WZROSŁO, Frankowe łokcie zaczynają wyraźnie pracować, a miednica żyć własnym życiem. Musimy tylko zwrócić uwagę na Frankową pozycję w czasie siedzenia i będzie czad. Poza tym powtarzała tylko jedno: SUPER FRANEK! 🙂 Pękamy z dumy.

 

Mówiłam, że weekend będzie cudowny 🙂

 

Pe.Es. Suzano! P.! Wypoczywajcie, bo jak wrócicie Franek zaprasza na kuchenne rewolucje!

Bardzo ważny Pe.Es. 2: Jeżeli czyta nas Ktoś, kto ma możliwość podarowania łódzkiemu Oddziałowi OiOM energooszczędnych żarówek do lampek nocnych, będziemy bardzo wdzięczni! Szpital boryka się z problemem żarówkowym i teraz pacjenci muszą spać przy lampach jarzeniowych. Tam na salach musi być światło, więc jak nie ma lampek są LAMPY, w nocy także. To nie jest w porządku, że Szpital nie ma kasy na prozaiczne rzeczy (takie czasy), ale jeśli nie ma, to trzeba pomóc. Tym bardziej im. Wierzę, że w Czytaczach siła! W razie co prosimy o kontakt : franek_niebieskooki@poczta.fm DZIĘKUJEMY!