W końcu przyszło lato! Dlatego, żeby nie stracić z niego ani minuty nawet w czasie urlopu Dziedzic i mama wstają o szóstej rano. Dziś, co prawda zaraz po śniadaniu (zjedzonym w łóżku oczywiście) poszliśmy spać, jednak kolejną pobudkę zafundował nam telefon o ósmej i już nie było mowy o spaniu. Ponieważ zostaliśmy sami na włościach, dbamy o nie, jak tylko potrafimy najlepiej. Na spółkę zatem wieszaliśmy dziś pranie (Franek jedną skarpetkę, ale zostało mu policzone), zmywaliśmy i robiliśmy sałatkę dla mamy. Na dowód dobrego samopoczucia Dziedzic zjadł owoce na drugie śniadanie, a na obiad pogoniliśmy do Babci Domowej na pomidorową. Franklin zafundował Babci jeden ze swoich popisów i jadł, jadł, jadł…
Pamiętam, że miałam się nie przechwalać w tym temacie, jednak tak trudno mi się powstrzymać. Dlatego odpukuje w puste i ogłaszam: Dziedzic dziś sam osobiście z własnej woli i bez żadnego wspomagania zrobił 5 qp. Pięć. Normalnych. Niemowlęcych. Oklasky proszę 🙂
Z wieści kondycyjnych:
Frankowe Ciotki rehabilitantki na spółkę z Frankową siłą zdziałali cuda. Otóż kochani Czytacze Franek dziś po raz pierwszy siedział sam. Zupełnie sam. Posadzony co prawda, bo rurka mimo wszystko utrudnia mu siadanie (bo głowę ciągnie jak szalony), ale siedział. Dumny taki ze swojego osiągnięcia i szczęśliwy, że oczu nie mogłam oderwać. Świat podoba mu się dużo bardziej właśnie z tej perspektywy. A oto dowód:
Pan Żyraf dzielnie wspiera Młodego przy siedzeniu, bo nóżki ciągną do przodu i tyłek ucieka… Jednak myślę, że wszyscy możemy być dumni 🙂
Wieczorem, jak codziennie z resztą, odpowiedzieliśmy na miliony pytań Frankowego taty, który pęka z tęsknoty, odbyliśmy długą i pełną śmiechów kąpiel, Franklin zjadł cały kubek kaszki i poszedł spać. Tymczasem mama wraz z Ciocią A. urządziły sobie przepyszną kolację i teraz (z racji tego, że Ciocia ma całe 8 lat) oglądamy dziwne bajki na Disney Channel. Dziś śpimy we trójkę…
Dobrego czwartku Czytacze!