Kiedy Franuś ma dobry nastrój, jakoś tak ciężko zasiąść mi do komputera i się przechwalać… Ale teraz Franuś i jego dobry nastrój śpią, dlatego przechwałki czas zacząć!
Po pierwsze:
pobiliśmy dziś rekord spożycia pokarmów i płynów! Na śniadanie była kaszka z masłem, potem brzoskwinie z jabłkiem i malinami, na obiad 1 cały (!) ziemniak, 2 kwiatki z kalafiora i 2 kawałki indyka a na kolację znów kaszka, wszystko to do smaku popijaliśmy herbatką malinową i sokiem jabłkowo-marchewkowym. Tak, wiemy, Dziedzic jest najlepszy.
Po drugie:
Qpa. Wielka. Normalna. Męska. Q-P-A! W wannie 🙂 Okraszona salwami armatnimi w postaci bąków, których żaden młody mężczyzna by się nie powstydził. QPA. Ach…
Po trzecie:
Spacer. W końcu przestało padać. Ba! Na chwilę nawet wyszło słońce. Dlatego Frankowy tata porwał Dziedzica i pobiegli oglądać kucyka. Powrócili, kiedy dom za sprawą czarodziejskiej różdżki już błyszczał. A Dziedzic na spacerze tak zgłodniał, że kolacja… ach patrz: po pierwsze 🙂
Po czwarte:
Kąpiel. Na wesoło. Dużo wody, dużo piany, dużo śmiechu. Do tego bąki i qpa. I śmiechy nawet przy odsysaniu- Dziedzic był dziś niemożliwy.
Po piąte:
Porządki. Mama sprząta, Frankowy tata stał się bohaterem w naszym domu i zamontował wieszaki, a Franek buziakował, robił „eeeeeeee”,puszczał bąki, machał łapkami i doprowadzał nas do śmiechu swoimi minami.
Kocham tego wariata najbardziej na świecie!
Poniżej, Franek u Suzany i Wujka P.: