Tramwajarz.

 

Jest takie miasto, gdzie są cztery linie tramwajowe. Jest takie miast, w którym jest tor żużlowy i tuż pod blokiem cioci boisko sportowe. Jest takie miasto, do którego z naszego domu  jedzie się 4 godziny, w czasie których z ust Dziedzica siedem milionów razy pada „auto” lub „ciężalówa”. W tym mieście jest i Bar Mleczny u Agaty i Budka z Bułkami i Pieczarkami. 🙂 Gorzów Wielkopolski.

Co Franek robił w ten weekend? Zacieśniał więzi rodzinne i jeździł tramwajem! Zatem niniejszym ogłaszam, że swój pierwszy tramwajowy raz Franciszek przeżył nie w Warszawie, nie w Poznaniu, a w Gorzowie właśnie. Linia tramwajowa numer 1 została w całości (!) zdobyta przez Dziedzica.

O… tak:

Wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Dzięki kuchni Cioci T. ciężsi o siedemset kilogramów. Znamy szesnaście tysięcy historii rodzinnych i już nie możemy doczekać się następnego razu!

Weekend był… TAKI:

13 myśli w temacie “Tramwajarz.

  1. Dobrze, że wycieczka była udana, fajnie jest widzieć Franka tak uśmiechniętego jak w tramwaju, nic tylko zbieramy dla słodziaka na tramwaj 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *