Opowieść wigilijna by Franklinowski.

Oj, podarował nam syn w świątecznym prezencie siedem zawałów. Zaczęło się niewinnie od zapalenia gardła, skończyło się na szpitalu i kilku nieprzespanych nocach z myślą o TYM w tle.

Żeby nie zadręczać Was szczegółami, napisze tylko pokrótce, że w opinii Doktor Anestezjolog, której bardzo dziękujemy za świetną konsultację- krew w wydzielinie mogła być spowodowana faktem, że przy stanie zapalnym i częstym odsysaniu Dziedzica, uszkodziliśmy gdzieś naczynia krwionośne i stąd krew w wydzielinie. Oprócz tego odessaliśmy jeszcze kilka innych przerażających okropności, ale na szczęście wszystkie udało się racjonalnie wytłumaczyć.  Franek trafił do szpitala z zapaleniem płuc, dużymi wariacjami saturacji i ogólną niechęcią do wszystkiego. W ramach szybkiego zapobiegania dostał całą gamę antybiotyku dożylnie, kroplówkę, tlen i dozór przemiłych Pań Pielęgniarek. Taka dawka specyfiku zaowocowała jelitówką, która nota bene pozwoliła się Dziedzicowi samodzielnie organizować w okolicach pampersa. Dodatkowo, musiano także farmakologicznie pomóc Franciszkowi dogadać się z respiratorem. Efekt tego był taki, że nasz Miszczu zamienił się w Przesypiającego Święta Królewicza.  Zatem spał i spał i spał, a leki działały.

Na szczęście w końcu się wyspał, w końcu leki zaczęły poganiać zapalone płuca, więc jak to z Dziedzicem bywa, szpitalna sala stała się zbyt mała. Przytargaliśmy zatem do szpitala Frankową kimbę i tym samym mistrz kierownicy Francesco Franklinowski stał się główną korytarzową, oddziałową atrakcją. Humor Młodzieńcowi dopisywał do momentu pobierania krwi, zaś wszystkie Panie w białych fartuchach były uroczo przeganiane z naszego pokoju Frankowym: PA PA Pani!

Jak wiadomo dobry nastrój pozwala szybciej zdrowieć, w związku z czym już klarują nam się widoki na powrót do domu, a Nianio, jak to Nianio zupełnie niezrażony tym, że tłumy się o niego martwią i dopytują, woła tylko: „Taaaaato pip pip, brum brum , ybko!”.

Ostatni raz tak bardzo bałam się o Franciszka, kiedy pierwszy raz trafił na OIOM. Za to po takiej przygodzie czujność rodzicielska szybciutko wróciła na właściwe miejsce.

Wnioski:

-zapalenie płuc było tak naprawdę niewielkie, jeśli chodzi o rozpiętość- obejmowało zaledwie podstawę płuc- okazuje się jednak, że nawet tak niewielki stan zapalny powoduje u Franka olbrzymie problemy z oddychaniem. Nie pomógł koncentrator tlenu, ambu średnio dawało radę (choć stała wentylacja ambu jest absolutnie niewskazana). Pomogły dopiero leki. To kolejny dowód na to, że SMARD1 upatruje sobie osłabienie mięśni oddechowych. Te Frankowe wentylowane są nieprzerwanie od dwóch lat i aż strach pomyśleć, co byłoby gdybyśmy jeszcze trochę poczekali, gdyby nie trafiono z antybiotykiem, gdyby cokolwiek…

 

20 myśli w temacie “Opowieść wigilijna by Franklinowski.

  1. Wracajcie szybko do domku! I żadnych zawałów więcej! Franek zrób im tak w szpitalu wszystkim Pa Pa i zmykajcie do domku 🙂 Buziaków miliony :*

  2. Uff.
    Niech Franek zbytnio nie polubia Pań Pielęgniarek i wraca do domu.

    Krew w wydzielinie odsysanej się zdarza, u nas w sytuacji, jak Młodego trza co chwilę męczyć ssakiem. A zdarzała sie częściej na początku naszej przygody z rurą tracheo.

    A u naszych dzieci nie należy zbytnio czekać.

    Slemy buziaki!

  3. Kochana Mamo Frania, strach ma wielkie oczy, więc lepiej nie myśleć co by było gdyby, super, że jest tak jak jest i Franio powraca do sił, wielki buziak za to dla Niego 🙂

  4. Lepiej nie gdybać 🙂 dobrze, że się rozeszło po kościach. Czujność rodzicielska na najwyższym poziomie, więcej Franciszkowi nie potrzeba 🙂

    No chyba, że toru wyścigowego – może Robert Kubica Was podczytuje 🙂

    pozdrawiamy ciepluśko, Aneta i Staś

    (p.s. ładnie to tak męczyć ludzi w rozwiązywanie równań … uff że ja mam umysł ścisły)

  5. Mamo Aniu należy Ci się klaps albo i dwa nawet.
    Za te dni trzymania nas wszystkich w strachu i niepokoju bez słowa wiadomości.
    Pozwoliłaś nam pokochać Franka i przyjąć Go do naszych serc więc pamiętaj też o nas, my też się martwimy, boimy.
    Ostatni raz bo normalnie będzie uwaga w dzienniczku. 😉

  6. Przykre mieliście Święta,ale najważniejsze,że Franuś to chłopiec waleczny i nie poddaje się.Życzę szybkiego powrotu do zdrówka małego rycerza.Buźka.Trzymajcie się ciepło

  7. Uff… Franek życzyliśmy Ci świątecznych atrakcji moc, ale chyba Cię Chłopie poniosło… 🙂 zdrowiej Słonko nasze 🙂 a Wy Rodzice trzymajcie się ciepło 🙂

  8. Witaj mamo Aniu, my własnie z Boryskiem drugi dzień w szpitalu, także ma zapalenie płuc 🙁 choc dobra wiadomośc, że i my wracamy do zdrowia z perspektywą spędzenia Sylwestra w domku:) ogólnie bardzo dużo dzieci teraz i u nas w tak małej miejscowości w szpitalu i własnie dużo zapaleń płuc i oskrzeli więc nie jesteście jedyni;) Wracajcie szybciutko do zdrowia i do miłego usłyszonka:) buziaki

  9. Frankowa mamo na szczescie wszystko sie dobfrze skonczy 🙂 choć oczywiscie Twoj strach byl bardzo zrozumiały 🙂 zdrowiejcie i wracajcie do domu i do nas bo tesknimy na blogu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *