Geniusz zła

-Franek jest u Cioci M. Pokłóciliśmy się. On jest geniuszem zła żono. – powiedział tata, kiedy zadzwoniłam do niego około południa.

A było to tak:

Dzień rozpoczął się mglisto. W sensie aury. Mgła była, a mnie się nieco przysnęło i mąż wstał, żeby choć kanapki do pracy mi zrobić. Buzi w czoło, kanapka do pracy, kocham cię rzucone szybciuchno, więc nie mogło być źle. No, a potem wstał Franek.

-Nianio nie ma ofotki na śniadanko tato.

No i faktycznie nie miał ofotki. Podobno centymetr kanapki jadł przez dwie godziny. Potem uznał, że jednak nie będzie jadł też zupy, bo… nie ma ofotki. Na owoce też nie miał ofotki. Miał ofotkę na orzeszki, ale nie mógł ich dostać, bo w buzi przez ostatnie dwie godziny (naprawdę!!!) trzymał kanapkę. A potem się obraził, bo tato nie chciał mu włączyć rajdów samochodowych w komputerze. Nawet na chwilkę. No i była awantura. Mały obrażony, duży próbuje być konsekwentny.

I przyszła Ciocia M. Wybawczyni. Nadzieja. Światełko w tunelu.

-Franio ma ofotkę iść do Cioci M. tato. Posłuchać muzyczki- tak powiedział.

No i poszedł. Po trzech minutach już  „słuchał muzyczki”. Po kolejnych trzech upierał się, że „raz muzyczka, raz auta” to dość uczciwy podział. Po następnych trzech uprzejmie poprosił o danio, bo „tatuś nie dał obiadku, ciocia A. je jogurt”- no tak sprawiedliwość być musi. A po kolejnych trzech zarządzał.

Tato pracuje na podwórku. Rozładowuje stresy.

Franio nie jest aniołkiem. Uwierzcie.

10 myśli w temacie “Geniusz zła

  1. No i fantastycznie ze nie jest aniołkiem choć jak widać aparycja moze mylić:):):)Jest za to normalnym dzieckiem ze swoimi fochami i humorkami. Ma chłopak charakter a ze tata lekko nie ma?No cóż taka niewdzięczna rola rodzica niemal czterolatka(wiem cos o tym;)

  2. Jak kazde dziecko mowi o swoich potrzebach, to jest normalne, dlaczego zaraz robic z niego diabla. Ja nie widze diabla ani geniusza zla, widze normalnego chlopca. Jak nie jest glodny to po co ma na sile wmuszac w siebie sniadanie, nie robi wam tym przeciez na zlosc, tak samo jak chce ogladac rajdy to mowi ze chce ogladac rajdy. Po co doszukiwac sie w tym drugiego, nieistniejacego dna?

    • sweetnothing- oj… z tym „geniuszem zła” to taki sarkazm był… Bardzo się cieszymy, że Franio rośnie na normalnego, fajnego chłopca. Tylko prawda jest taka, że nie może oglądać rajdów w komputerze przez 8 godzin dziennie, a gdyby mu pozwolić, to tak by robił. Musi także jeść- raz, bo taka jest natura ludzka, dwa, że zbyt duże przerwy w jedzeniu nie są dobre dla zanikowców.
      Bywa, że Franio przez cały dzień nie ma ochotki na jedzenie i głośno to oznajmia- co wtedy począć?

      Nie ma drugiego dna.
      A, że chłopak sobie radzi tak, jak może- to pękam z dumy.

      Ściski-uściski! :*

      • Mamo Aniu, już kilkakrotnie chciałam o to spytać, ale brakło odwagi (no wiesz, żeby nie było że się z tymi kaloszami itepede). Czytałam że Precel jest odżywiany jakoś inaczej i jak patrzę na jego poliki (sorry Szymon) to się zastanawiam, czy nie byłoby hm, spokojniej, przejść na żywienie mieszane i choć jeden posiłek dorzucić „przemysłowy” żeby jedzenie nie kojarzyło się Frankowi tylko z uciążliwym obowiązkiem? Bo wówczas chyba mógłby sobie pozwolić na niemanie apetytu od czasu do czasu?

        • Nisar- Szymek ma pega- taką rurkę, tylko, że w brzuszku i ustaloną dietę adekwatną do sposobu odżywiania.
          Póki Franio gryzie i połyka chcemy, żeby jak najdłużej jadł sam- wszak ćwiczy wtedy tak cenne mięśnie twarzy. Także nie ma rady, trzeba szukać sposobu na chęć do jedzenia.

          • Mamo Aniu, oczywiste jest dla mnie że jedzenie „paszczą” ma mnóstwo zalet, raczej chodziło mi o wspomaganie. Tak na przykładzie mojej mamy – jest na żywieniu pozajelitowym i w zasadzie wszystko czego potrzebuje dostaje z worka żywieniowego. Do tego je 5-6 razy dziennie to, co może (w sumie niewiele, no ale…) żeby przewód pokarmowy miał co trawic. O tym samym myślałam w odniesieniu do Frania – gdyby miał zapewnione dostawy substancji odżywczych „bokiem” to mógłby jeść to co mu smakuje i w takich ilościach w jakich by chciał. Stąd moje pytanie.
            Przy okazji: u Dzielnego Franka jest takie fajne zdjęcie Frania Waszego – wyraźnie ma ofotkę na ciasteczko… 🙂
            Pozdrawiam serdecznie.

          • Nisar- czasem zastanawiamy się nad tym. Powiem Ci jednak, że póki Franio je, a jego wyniki badań są w normie, nie będziemy ryzykować. Zakładanie pega to jednak operacja (znieczulenie, zwiotczenie mięśni przy zaniku- ostatecznie), peg prawdopodobnie pozbawiłby nas basenu, który Franio kocha… Nic na siłę. Aczkolwiek nie mówimy nie, być może przyszłość nas do tego zmusi.
            Może uda nam się dotrwać czasów, kiedy Franek świadomie sam zdecyduje, czy chce być być karmiony za pomocą pega, czy np. sondy.

            ***
            Gdybyś spróbowała ciastek Dzielnego Franka… Pycha! Nasz Dziedzic zjadł trzy! 😀

  3. Ciasteczka wyglądają tak, że ma się ofotkę polizać ekran 😀

    Przy okazji, bo nie mogłam się powstrzymać: czy tata nie powiedział pierwszego przytoczonego zdania z przecinkiem tam, gdzie ja go wstawiłam?
    „On jest geniuszem, zła żono”
    Bo Franuś jest genialny, a żona… cóż, czasem może trochę podpaść 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *