Frankowy czwartek.

Mamy wszystko nowe! Przyjechał Doktor Opiekun z Ciocią Pielęgniarką i wymienili Franklinowi rurkę tracheo, rury do respiratora i wszystkie filtry. Wszystko, oprócz filtrów, przynajmniej u nas wymieniane jest raz na ok. 5 tygodni. Rurkę tracheo wymienia się ze względów higienicznych. Ta stara jest po takim okresie zazwyczaj zawalona śliną i tzw. „glutami” i Frankowi zwyczajnie gorzej się wówczas oddycha. Była to nasza pierwsza wymiana rurki w warunkach domowych. Frankowy tata mówi, że Dziedzic cały zabieg zniósł bardzo dzielnie i 5 minut później był już gotów do podrywania Cioci Rehabilitantki.

Rehabilitacja już tradycyjnie odbywa się przy dźwiękach ochów i achów Cioci. Młody ogólnie rzecz ujmując wymiata przy wszystkich ćwiczeniach. Uwielbia swoje rehabilitantki, a i one specjalnie dla Dziedzica malują paznokcie na jaskrawe kolory, bo Franek takie lubi. Lepiej trafić nie mogliśmy. Poza tym Ciocia zamierza wprowadzić rehabilitację na wodzie. W związku z tym przymierzamy się do zakupu jakiegoś większego naczynia kąpielowego, w którym Dziedzic będzie mógł spokojnie rozciągnąć swoje piękne nogi i do którego będziemy mogli włożyć matę, która unosząc się na wodzie, będzie stymulowała Franklina do działania. Poszukiwania trwają, sugestie i podpowiedzi mile widziane. Póki co Franek kąpany jest w najnormalniejszej wanience w kolorze blue.

Wieczorem odwiedzili nas Babcia Gosha i Dziadek Ksero. Babcia tradycyjnie zaopatrzyła matkową lodówkę w obiady na trzy dni. Tak zupełnie „przy okazji” umyła okno w kuchni i zmieniła firankę, przez przypadek umyła podłogi, powiesiła pranie i zmieniła pościel. Dzięki temu matka nadgoniła prasowanie, obiad ma z głowy i zostało jej o jedno okno mniej do umycia:-). Babcia to 0gień, nie kobieta. Franklin był w swoim żywiole, kiedy dziadkowie kibicowali mu przy kąpieli. Pięknie zjadł kolację, popił herbatką i śpi. Dziadkowie cmoknęli Dziedzica w czoło, pomachali na pożegnanie i pojechali. Pulsoksymetr wskazuje saturację 98 i tętno 122. Dziedzic wypoczywa.

Jeszcze tylko zerknę do Precla i Antka i do spania. Czy ja już wspomniałam, że Dziedzic wstaje CODZIENNIE gotowy do zabawy o 5:45? Złośliwiec mały, nawet weekendów nie odpuszcza:-)

Byle do urlopu…

Info dla Cioci Dietetyk:

Ciociu! Jemy urozmaicone, dużo i ładnie. Co prawda mniej, niż przykazałaś, ale wyniki krwi bez zarzutu:-)

1 myśl w temacie “Frankowy czwartek.

  1. Co tam 5:45…. my dopiero od pół roku wstajemy przed 7:00 (a mały za dwa miesiące kończy dwa latka) wcześniej to była zawsze 5:00 jak w wojsku 😀
    Także możecie odsapnąć, bo za kilka miesięcy Franuś prześpi dłużej, ale za to spanie w dzień zakończy się na południowej drzemce.
    Och, tacy dziadkowie to skarb!!! Ileż mniej obowiązków dla Frankowej mamy. Super!
    Buziaki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *