Dzień z mamą.

W związku z tym, że Frankowy tata musiał pozałatwiać różne dziwne rzeczy w urzędach, Franek spędzał dzisiaj dzień z mamą, która preludium do urlopu od szefa dostała. Od rana pięknie zjadł i… to byłoby na tyle. Bo później jego nastrój można było o kant kuli rozbić. Na szczęście około południa nadszedł ten długo wyczekiwany moment i wspólnymi siłami wycisnęliśmy qpę. Wielką taką, że aż w pampersa się nie mieściła i trzeba było o tym fakcie natychmiast powiadomić Suzanę. Po tym jakże burzliwym wydarzeniu Franusiowy nastrój powrócił i już do wieczora buszowaliśmy w znakomitych nastrojach.

A oto wtorkowe nowości:

1) Jak skutecznie zaskoczyć mamę i Ciocię M.?

*Należy użyć dwóch nowych i pięknych górnych jedynek oraz dwóch nowych i pięknych dolnych jedynek i nimi zazgrzytać!!! Tak, od dziś Dziedzic potrafi zgrzytać zębami 🙂 Najpierw myślałyśmy, że tan odgłos to coś od respiratora, potem, że przy rurce. No bo jak? Zgrzyta? Zębami? Ano zgrzyta i o oklaski proszę wszem i wobec dla nowej umiejętności naszego Dziedzica!

2) Franuś zaczyna chyba wokalizować. Tzn., robił to już wcześniej: z jego paszczy od czasu do czasu słychać było charakterystyczne „kkkkkkkkkk”, ale od kilku dni wachluje językiem w prawo i lewo, wyciąga go i chowa i co chwilę udaje mu się wykrzesać „eeee” z buziaka i jest wówczas taki szczęśliwy jakby odkrył Amerykę!

3) Frankowa głowa coraz częściej SAMA wędruje do góry. Tutaj brawa dla naszych Ciotek od ćwiczeń, które w kilka tygodni tak rozbujały Młodego, że efekty widać gołym okiem. Zagadka: jak poznać, że Dziedzic zabiera się do siadania? Odp.: jego twarz nabiera buraczkowego koloru, maluje się na niej napięcie i skupienie i oczy chcą wyskoczyć z orbit. Wtedy należy Dziedzicowi lekko pomóc, posadzić i pilnować, żeby nie uciekł, bo głowa sama mu pędzi do przodu.

4) Mam nadzieję, że zepsuła nam się waga. Dlaczego? Dlatego, że kiedy dzisiaj ważyłam Dziedzica metodą na Doktora Jarka wyszła mi tak
mała liczba, że aż strach wspominać. Zatem, kiedy jutro kupię nowe baterie do wagi i ważenie powtórzymy, napiszę, ile NAPRAWDĘ waży Dziedzic.

5) Spacerowanie jest fajne. Przemierzyliśmy dziś kilka długości naszej ulicy, odwiedziliśmy Wandzię Babcię i Dziadzię Franka, byliśmy po mleko w sklepie i generalnie było super. Franek to jednak typ podróżnika jest i siedzenie w domu go nudzi.

Na koniec, kolejne z kolekcji Wujka P. .Na dowód tego, że czasem jednak je: 🙂

 

A z tyłu głowy i tak ciągle siedzi myśl, dlaczego na niego musiało akurat trafić…


 

 

4 myśli w temacie “Dzień z mamą.

  1. No to gratuluje postępów. Zakochałam sie po raz drugi- taka druga miłości:) Syn- cudo. Czytam o was codziennie , prosze w imieniu moim ściskac , ucałować w pupaska i brzuchaska małego księcia.
    Jesli moge cos doradzić na te waszą qpę- kaszki ze śliwka – ale suszona i zmielona własnoręcznie Hubiemu pomocy udzieliła juz 2-gi dzień po podaniu.
    Buziaczki dla was rybeczki.

  2. Rybeczko, Ty to lepiej męża pod pachę i przyjedź do nas, bo tęsknimy niezmiernie:-) Z tymi śliwkami to różnie u nas bywa, raz Młodego tak wzdęło, że omal nie pękł po śliwkach. Czasem mu dajemy sok ze śliwek, taki robiony na zamówienie, ale tez nie daje rady. On ma już trochę słabsze mięśnie brzucha i dlatego też ma problem z wypchnięciem qpy. Poza tym mało pije, więc te qpy są na dodatek twarde i widzisz, jak nie urok to przemarsz wojsk…

  3. Munż kończy ostatni etap przejścia z ospy wietrznej na normalność więc w ŻADNYM wypadku nie możemy przywieść wam niechcianych gości 😉 przekombinuje cosik na koniec wakacji- bo urlopy odwołane więc z dzieciakami wpadniemy splądrowac wam dom i przy okazji wypieszczochac Dziedzica 🙂

  4. Masz rację, ludziom z dziwnymi wirusami nasz dom mówi zdecydowane nie! Wy to macie szczęście, dzieci na wyjeździe, a Drabuś się pochorował… Czekamy zatem na wizytację, jak już będziecie wolni od wirusów maści wszelkiej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *