Urodziny dwulatka.

Torty były dwa. Zupełnie niespodziewanie! Czekoladowo-malinowy był umówiony, a wraz z Ciociami Rehabilitantkami przyjechał tort żyrafa. Był więc szampan i życzenia, było dmuchanie świeczek (tutaj Dziedzic wykazał się pięknie), była góra prezentów i przednia zabawa. Były balony, serpentyny i serwetki z żyrafą. I było dużo miłości.

Z tego miejsca dziękujemy Ciociom i Wujkom imiennym i bezimiennym za tony telefonów z życzeniami (Ciocię Suzi z rozpędu Franek nazwał dziadzią, a Ciocia Bruniaczowa jako jedna z nielicznych mogła usłyszeć słynne „alo!” w wykonaniu Franciszka), dziękujemy za worek kartek (pan listonosz stwierdził, że to taki trening przed świętami) i za prezenty. Wśród tychże prezentów królował oczywiście motyw żyrafy: mamy więc i książeczki i rysunki i wierszyki z żyrafą w roli głównej, ale i Dyniowa zdrowa żywność przyjechała z wielkiego świata i prezent niespodzianka, czyli… agregat prądotwórczy! W imieniu Dziedzica baaaardzo dziękujemy.

Zdjęć mamy miliony, ale aktualnie poszukujemy kabla do aparatu, więc dodałam to, co udało się wyłuskać z telefonu oraz mistrzowski popis filmowy Wujka P. z dedykacją blogowych Czytaczy, fejsbukowych Lubiaczy i wszystkich, którzy byli z nami realnie i nierealnie w dniu drugich urodzin Franciszka.

Wpis życzeniowy.

Kochani!

Jak zwykle mnie uprzedziliście i już od rana drzwiami i oknami wpływają życzenia dla Franciszka.

Bardzo dziękujemy!

Wszystkie dwulatkowe życzenia zbierzemy, wydrukujemy i jak tylko Młodzieniec podrośnie odczytamy na pewno. 🙂

 

Relacja urodzinowa wieczorem. 😉

Franciszek Wielkanocny.

Żeby zostać Franciszkiem Wielkanocnym należy:

-iść ze święconką i na cały głos w kościele krzyczeć: tatatatatata

-zjadać WSZYSTKO w KAŻDEJ ilości i patrzeć, jak mama nie może wyjść z podziwu

-jechać do Babci i gadać, zaczepiać i bawić się na całego

-zrobić qpę taką, że ho ho!

-tarmosić czekoladowego zająca do bólu owego zająca i babcinej kanapy.

Niedzielny poranek przywitał nas śniegiem, wiatrem i ogólnym chłodem. W związku z tym padła już propozycja ubrania choinki i polowania na karpia.

Mamy fotki z najprawdziwszymi w świecie żołnierzami i masę historyjek z Frankiem w roli głównej.

W zeszłym roku Wielkanoc obchodziliśmy w szpitalu. W tym jest o niebo fajniej!

 

Wszystkim Czytaczom

życzymy dużo leniuchowania, uśmiechu i rodzinnej atmosfery.

I żeby to słońce w końcu wyszło!

I żyraf w ogródku!

I Franek jeszcze krzyczy: tatatatatatatatata 😀

***

świąteczne fotostory już wkrótce.

 

Prezentowo.

Śnieg wziął i się wyniósł. Dokąd? Nie wiadomo, ale na pewno nie ma go na Franklinowskim podwórku. W związku z tym sanki ciągle czekają na swój dzień, a jak nie przestanie padać, to koniec końców będziemy musieli nabyć łódkę. Śmiechy śmiechami, a Franciszka odwiedzili dziś Mikołajowi Posłańcy. Oddelegowani przez szaloną grupę Cudownych Pomagaczy o Wielkich Sercach do naszych drzwi zapukali Wujek Foto i jego Dziewczyny oraz Ciocia-Babcia Dorotka z mężem. Przywieźli dla Franklina przepiękny prezent, dzięki któremu wszystkie najciekawsze wydarzenia w życiu Dziedzica będą teraz uwiecznione w wersji HD. Wujek Foto, jak na profesjonalistę przystało przyznał, że już dłużej nie mógł ścierpieć jakości Frankowych filmów w reżyserii mamy i tym samym Franco od dziś stał się posiadaczem własnej osobistej kamery! Jak tylko mama przeczyta instrukcję będziemy nagrywać, montować i upubliczniać. W jakości HD 🙂 Niniejszym z całej siły i z całego serducha dziękujemy: Fifkowi i starym Gruszkom, Rybkowej Mamie z Rodziną, Cioci-Babci Dorocie z Rodziną, Cioci Eli i Wujkowi Romanowi, Cioci Nowej z Samborem, Zojką i Mateuszem, Wujkowi Andrzejowi i Cioci Sabinie, Wujkowi Patrykowi i Cioci Dagmarze oraz szalonemu i nieprzewidywalnemu Wujkowi Foto z Ciocią Małgosią i małą Zuzi:-) Wszystkim Wam kochani bardzo serdecznie dziękujemy. Jesteście wspaniali. Oto relacja z wielkiego odpakowywania:

Baaaardzo Wam dziękujemy!!!

Żeby już do końca post był prezentowy, to wspomnę tylko, że od dziś w naszym domu mieszka Wincenty Miś, który poprosił Suzanę i Wujka P., by pozwolili mu zamieszkać z Frankiem, a poza tym Franco dostał lusterko-grające „coś”, co przykuwa jego uwagę bardziej niż blondynki na vivie i pozwala mu trenować i spostrzegawczość i siłę mięśni. „Cosia” Franklinowski otrzymał od mamowej dyrekcji. Dziękujemy. Także Ciocia Ania zabawiła się w Mikołaja i w dowód rehabilitacyjnej siły miłości przyniosła prezent Młodzieńcowi. I jeszcze wczoraj Ciocia Monika! Wszystkim ślemy wielkiego cmokasa i jeszcze większe przytulasy!

A co na to mama? Mama w związku z powyższym eksmitowała tatę z kolejnej półki i powierzyła ją Dziedzicowym zabawkom. Tym samym tatowe koszulki pomieszkują tymczasowo w szafie z pościelą aż do pomysłu na inne lokum:-)

Ze świątecznego placu boju, dla najfajniejszych Czytaczy na świecie,

Frankowa mama.

P.S. Gdyby ktoś spotkał śnieg, to my tak z 5 cm na podwórko poprosimy:-)


 

Tra ta tam tra ta tam -urodziny swoje mam. (odc. III ostatni)

Oficjalne obchody pierwszych własnych Frankowych urodzin można uznać za zakończone. Dziś na obiedzie u Dziedzica bawiła rodzina. Efektem tejże zabawy i pomysłowości naszych Gości, jest fakt, że od teraz nasza rodzina to typowe 2+2. W naszym domu zamieszkał Bolesław- Złoty Ryb. Bolo nie wygląda na takiego, co to by miał te trzy życzenia, itd., ale Franklin bardzo go polubił i cały dzień z uśmiechem od ucha do ucha zaczepiał swoje zwierzątko domowe. Jeszcze przed snem Dzielniak ubrany w swoje nowe świecące (!) skarpetki zasiadł przed stolikiem od Poznańskich i po chwili spał, jak niemowlę 🙂

Urodzinowe podsumowanie:

*tort żyrafa, kolorowe balony i serpentyny- to zestaw obowiązkowy dla każdego celebryty,

*zabawki, która grają, piszczą, migają, świecą, skaczą, mówią, szeleszczą w naszym domu są wszędzie (co biedronko-grzechotka robiła w lodówce, nie wiem)

*goście w piątek, goście w sobotę i goście w niedzielę- to maraton, który na pewno będziemy powtarzać,

ale NAJWAŻNIEJSZE jest to, że zewsząd płynęły wyrazy miłości, wsparcia, wyrozumiałości i podziwu dla Frankowych poczynań. Wszystkim Życzeniodawcom baaaaardzo dziękujemy i przesyłamy siedem milionów buziaków.

Z wieści zdrowotnych:

-durchfall powoli przechodzi- Frankowe zmagania wspomogliśmy bananami i kaszką ryżową. Dziś już było troszkę lepiej.

-na znak solidarności z małą Rebelką, która wczoraj wyhodowała pierwszego zęba- u Dziedzica przebija się lewa górna piękna trójka.

Z cyklu mama się chwali:

wczoraj, w dniu swoich pierwszych urodzin Franklin siedział przez 6 minut SAM. Zupełnie, nie opierał się o nic, sztywno trzymał głowę i siedział. Dzielniak- dumny. Mama- wzruszona.

Kochamy Cię Synku. Skop co trzeba gUpiemu Potworzastemu!

Fifi’s & Franklin’s Day.

Życie towarzyskie w rodzinie Franklinowskich kwitnie na całego. We wtorek odwiedzili nas Posłańcy od Maksymowej Mamy. Przywieźli dla Dziedzica miliony wypasionych ubrań, butów i zabawki. Frankowy tata mówi, że synek stanął na wysokości zadania i dzielnie przyjął nowych znajomych. W tym miejscu bardzo dziękujemy Cioci Krokodylkowej i jej Drugiej Połowie za odwiedziny i transport i oczywiście Mamie Maksymka i Maksymkowi za to, że swoje własne osobiste ubrania postanowili podarować naszemu Dziedzicowi. A propo prezentów jeszcze: dziękujemy także Rybkowej Mamie za paczkę z Irlandii i masę pozytywów, które biły z koperty. Buziakujemy!

Hitem środy były jednak odwiedziny Fifiego i jego Rodziców. Fifi urodził się dokładnie tego samego dnia, co Franek, pewnie dlatego między chłopakami od razu zawiązała się nić sympatii. Franek był zdumiony widokiem przemykającego co chwilę nowego kumpla, jego śmiechem, piskami i wprost rzecz ujmując- sprawnością. Był zdumiony, ale i zachwycony, bo Fifi to bardzo towarzyski gość jest. Kąpiel to był armagedon w naszym domu! Matki biegały, jedno dziecię szalało w wannie, drugie pod prysznicem, ojcowie przygotowywali kolacje- czyli szał ciał. Dziedzic jak na prawdziwego Jaśnie Panicza przystało oddał koledze łóżko i kiedy chłopcy już zasnęli, starzy mogli w końcu napić się elgreja i pogadać. Fifi Rodzice okazali się niemniej pokręceni niż Franklinowscy i po kilku historiach z historii rodzinnych zaśmiewaliśmy się do łez. Od dziś w naszym domu zawsze będzie czekało mleko 0,5% i czerwony kubek :-).  W mamowej głowie nie obyło się oczywiście bez porównań: Franek też by pewnie zaczynał teraz chodzić, pewnie też by piszczał i śmiał się w głos a huśtawce, no i na pewno próbowałby włazić po schodach. Poza tym jaki Fifi jest sztywny! Wiem, że to bardzo bezpośrednie jest, ale te nóżki, rączki, kręgosłup- kiedy weźmie się go na ręce. Masakra. Cudowna masakra 🙂 Warto to było zobaczyć i poczuć.  Poza tym Dziedzic otrzymał już pierwszy prezent na pierwsze urodziny- najprawdziwszą w świecie kierownicę, więc drżyj Kubico- Franklin nadchodzi!!

Fifi Rodzinko- bardzo Wam dziękujemy za odwiedziny, zapraszamy raz jeszcze i jeszcze i jeszcze. Super, że byliście 🙂

A w sobotę impreza u Fifiego…

Frankowy Festiwal.

V Festiwal im. Pawła Bergera Można uznać za odbyty. Jak wszyscy wiedzą, było to dla nas niezwykle ważne wydarzenie. Dzięki cudownym organizatorom tego przedsięwzięcia małego Franklina poznała masa ludzi dobrej woli. Nam- rodzicom głównie zależało na tym, żeby wszyscy mogli zobaczyć niezwykle dzielnego chłopca, który śmieje się, bawi, jest towarzyski, potrafi mieć humory i się obrazić i że zupełnie nie przeszkadza mu w tym fakcie rurka, którą ma zmontowaną w szyjce ani niemal bezwładne nóżki czy osłabione rączki.  Chcieliśmy innym i sobie także udowodnić, że chcieć to móc i że dziecko podłączone do respiratora też może mieć fajne dzieciństwo. Od kilkunastu dni nasz syn jest największym w naszej rodzinie celebrytą.

Oczywiście jak to z Potworzastym bywa, także i przed samym Festiwalem chciał pokrzyżować chłopakom szyki i postanowił utrudnić Frankowi oddychanie. Dziedzic przez kilkadziesiąt godzin uparcie walczył z coraz cięższym oddechem w trybie SIMV. Nie mógł dogadać się z respiratorem i tym samym ufundował tacie dwie bezsenne noce i dni z duszą na ramieniu. Koniec końców Doktor Opiekun przestawił sprzęt na inny tryb wentylowania i od piątku wieczora jest względny spokój. Tym samym wczoraj mały Celebryta i jego tata od samego rana przygotowywali się do wielkiego wyjścia. W związku z tymi przygotowaniami dom wygląda, jakby przeszedł przez niego huragan a kuchnia potrzebowała małej rewolucji. Mimo tego dumna jestem z moich Dzielniaków, bo poradzili sobie świetnie i Franklin w swoich szarych trampkach i koszulce z misiem pojechał na Arenę porwać tłumy. Tam już od wejścia czekało na niego milion niespodzianek. Jedną z nich była przepięknej urody koszulka od zespołu Dżem w unikalnym rozmiarze numer 72. Dziedzic został natychmiast wystylizowany na małego fana i wraz z tatą i przekochaną Ciocią M. pogonili do swojego VIP roomu. Z owego pokoju Franek miał widok na całą Arenę i po przyjęciu gości ze spokojem mógł oczekiwać na rozpoczęcie wieczornej gali. Mniej więcej w tym samym czasie mama w tempie ekspres pakowała bagaże i z zegarkiem w ręku, na przekór radarom wyruszała do domu. Do pokonania mieliśmy tylko 458 km, a naszym głównym celem były choćby ostatnie minuty koncertu. A jeśli o koncercie mowa. Dziedzic jak na prawdziwą gwiazdę przystało przespał całe wydarzenie i obudził się przed samym końcem, by dać się sfotografować i przez kilka minut zaszczycić swoją obecnością afterparty. Muszę nieskromnie dodać, że także i mama miała swoje pięć minut i została zakulisowo obdarowana pięknym bukietem i niezliczoną ilością dobrych słów, w związku z czym głos mamie jakoś nienaturalnie drżał i łzy same do oczu płynęły.

W tym miejscu Frankowi rodzice-my czyli, chcieliśmy podziękować:

-zespołowi DŻEM i Mirze Siewierze za to, że mogliśmy być świadkami i czynnymi uczestnikami Festiwalu,

-Prezydentowi Dariuszowi Grodzińskiemu za to, że stał się Wujkiem z wyboru i że dzwonił, mailował, martwił się i słał pozytywną energię,

-Kasi i Adamowi Lelental za zorganizowanie całego szaleństwa wokół Franka w BECE i nie tylko

-Nadii Lelental za szum wokół Franka na Facebooku i cegiełkę piękną jak nigdy,

-Panu Mirkowi Przybyła za ciepłe słowa, VIP-Room dla Franka i cierpliwość dla mamowej sklerozy, szczególnie wczoraj,

-Pawłowi Freebird Michaliszynowi za to, że biega, skacze i śpiewa dla Franka,

-Panu Jackowi Mikołajczykowi z drukarni Mikodruk za 5 tysięcy cegiełek, które popłynęły w świat,

-Panu Grzegorzowi Ratajczakowi, Panu Jakubowi Klimczakowi i Panom Monterom z Firmy Klimasystem za klimatyzację, czyli zbawienne 23 stopnie w czasie upałów we Frankowym pokoju,

-Panu Mateuszowi Grzmilas i Firmie MyWam za materac stabilizujący, który już niedługo dołączy do Frankowych sprzętów rehabilitacyjnych,

-tajemniczej Asi, która za sprawą krokodyla na kółkach postanowiła poderwać naszego synka,

-wszystkim Pomagaczom i Wolontariuszom, którzy wczoraj zorganizowali nam małe niebo na ziemi,-

– i w końcu wszystkim, którzy w piątek byli w Bece, wczoraj na Arenie i współtworzyli to wspaniałe widowisko

Gdybym o Kimś zapomniała, kogoś pominęła proszę mi przypomnieć. Na zapas już dziś dziękuję wszystkim bezimiennym, których wielkie serca pozwalają nam wierzyć, że Potworzasty powinien mieć się na baczności, a my mu nie pozwolimy utrudniać życia naszemu Dziedzicowi.

A poniżej: Festiwalowa fotorelacja zza kulis:

w VIP-Room

I najlepsze na koniec: Celebryta odpoczywa po dniu pełnym wrażeń:

A mama? Dojechała. Na ostatnie kilka minut. I z dumy pękałam na widok swoich Dzielniaków, którzy jak prawdziwi najlepsi kumple poradzili sobie znakomicie.

8 miesięcy:-)

Dziś Franciszek zwany Dziedzicem kończy 8 miesiąc życia:-):-):-)

 

Z tej okazji światło dzienne ujrzał szósty już ząb, przy śniadaniu tradycyjnie było plucie na odległość, a Franek od rana w cudownym nastroju ćwiczy przyjmowanie życzeń i gratulacji.

Matka wyjeżdża dziś. Na placu bitwy zostają Kumple i Ciocia M. intensywnie szkolona na każdą okoliczność. Pogoda dopisuje, więc młodzież zamierza spędzać całe dnie na spacerach- bo i saturacja potem na 100% i jedzenie jakoś lepiej smakuje.

A! I jeszcze o wczoraj. W naszym domu pojawiła się nowa ciocia. Od dziś na zmianę rehabilitować będą Franklina dwie kobiety. Młody był w siódmym niebie, bo Ciocia Blondynka nie dość, że piękne czerwone paznokcie miała, to jeszcze zagadywała, nogi podnosiła do góry i wszystko robiła na zmianę z Ciocią Rehabilitantką Pierwszą:-) Dziedzic od zawsze potrafił w sobie kobiety rozkochiwać!

I. Dziedzic odwiedził wczoraj Szkołę Podstawową nr 23 w Kaliszu. Tam pracuje Babcia Domowa i uczy się Ciocia Amelia. Pani Dyrektor wpisała Franklina na listę przyjętych i powiedziała, że za kilka lat z otwartymi ramionami przyjmie pięknookiego na wychowanie:-) Babci Koleżanki Dziedzica obejrzały, pochwaliły za urok osobisty i obiecały jedynek od razu nie stawiać.

Skromne jedzenie usprawiedliwiamy szóstym zębem. Wyniki krwi jeszcze nieznane, Młodzieniec wczoraj wieczorem ważył 6,1 kg. Qpa średnio na jeża, ale biorąc pod uwagę ilość przyjętych pokarmów, chyba cudów spodziewać się nie można.

 

I na koniec: w dniu urodzin kochanemu Dziedzicowi sił tyle co u słonia, uroku tyle ile u baletnicy i wianuszka kobiet życzą Starzy, czyli Rodzice, czyli My;*

 

Łi loff ju synku!

 

****

ciociu Suzano dziękuję za wczoraj!

Świąteczna niedziela

Co powinno się robić w świąteczną niedzielę?

Po pierwsze:

Na śniadanie powinno zjeść się jajka na twardo, sałatkę, szynkę (koniecznie bez chleba!!!), wypić kawę, herbatę, wszystko popchnąć sernikiem, cmoknąć męża w czoło i zachwycić się pięknym słońcem. U nas tak było.

Po drugie:

Cały dzień powinno się leżeć w łóżku, spać, odpoczywać, spać, odpoczywać, opowiadać śmieszne historie, spać, czytać książki, spać i jeść, jeść, jeść,… U nas tak było.

Po trzecie:

Święta spędzone w drużynie: mama, tata i synuś- to Święta idealne. Można się przytulać, ściskać i całować bez końca i można być ciągle razem. My byliśmy.

Nasza świąteczna niedziela była prawie idealna. A jak wszyscy wiedzą, prawie robi wielką różnicę.

Bo u nas wszystko to miało miejsce w szpitalu, gdzie bez przerwy słychać było szum respiratora i Franek był marudny, bo ząbki dają mu jednak popalić. Bo ciągle nie ma odpowiedzi z PANu, jaki jest wynik ich badań. Bo zamiast podrzucać Franklina dziadkom i po cichu wymykać się na imprezę, musimy szukać rehabilitanta dla małego. Bo nie takie święta są idealne.

Ale. Żeby już nie do końca było tak smutno poniżej nasz świąteczny Zajączek po kąpieli. Z tego miejsca wszystkim ciotkom, wujkom, dziadkom, babciom i pomagaczom życzymy spokojnych Świąt!

Jutro na mojsynfranek.pl wielki debiut Frankowego Taty- drżyjcie żeńskie akademiki!