Anegdota plażowa

W rockowej chustce od Wujka Foto, w swojej wyścigowej rękawiczce (swoją drogą baaaardzo trafiony zakup), w apaszce na szyi, z respiratorem zawieszonym dyskretnie z tyłu, Franklin przemierza nadmorski deptak. Z uporem godnym olimpijczyka dociska joystick na maksa, żeby pokonać piasek. Strasznie ciężko steruje się elektrykiem na piasku, bo koła grzęzną i uciekają na boki. Ale Franio jedzie. Jedzie zobaczyć polskie bałtyckie. Mijamy dwie staruszki. Najpierw patrzą na szczerbaty uśmiech Francesca, potem z dezaprobatą na Frankowych rodziców trzymających się za ręce.

-Zobacz Zosiu, jacy są teraz rodzie. Od małego dzieci do wygody przyzwyczajają.

-Ahahahaha- myśli sobie Matka Anka- my z tą wygodą poszliśmy tak daleko, że Franek nawet oddychać nie musi. 😉

11289870_893443917407972_829670986_n

12 myśli w temacie “Anegdota plażowa

  1. Świetna anegdota 🙂 A ja dopisze swoją: Zajeżdżamy na stacje benzynową. Mąż siedzi za kierownicą a ja wysiadam i tankuje. Facet przy dystrybutorze obok: ” Ale wygodny. On siedzi a żona tankuje „. /a schowanego w bagażniku wózka nie widać;)/
    Pozdrawiamy 🙂

  2. Cóż… głupota ludzka nie zna granic… ciekawe , czy taka babcia jedna z drugą chciałyby się na taką wygodę zamienić …. nie lubię , jak ktoś ocenia innych nie znając sytuacji … !!! buuu dla tych nadmorskich babć i uszanowanie dla Was !!! Buziaki …

    • Nie… no… fajnie, że Franek nie wygląda na mocno chorego. Myślę jednak, że jest idealnym przykładem „nie oceniaj po pozorach” 😉

  3. Właściwie, to zamiast oburzać się na babcie , ja bym się ucieszyła że Franek w ich oczach wyglądał na zdrowe dziecko, któremu rodzice fundnęli drogą qadapodobną zabawkę. Ja tam się cieszę, kiedy udaje mi się od pierwszego rzutu oka nie wyglądać na niepełnosprawną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *