A jeśli przyjdzie także po mnie?

Pewnie jest nas niewiele. Tych, które o Niej dzisiaj nie myślą. Przecież była (och! była.) przede wszystkim Mamą. Nie na bankiecie, nie na okładce, nie na pokaz była Mamą. I rozmawiamy o tym z dziewczynami i dobrze wiemy, dlaczego akurat Jej odejście, Jej śmierć tak nas dotyka.

I chyba wszystkie tak bardzo egoistycznie, tak bardzo egoistycznie myślimy o sobie. Przecież mamy tyle jeszcze do zrobienia. F. pójdzie za rok do szkoły, mały B. do przedszkola, Fi zna wszystkie kraje świata, chce jechać z tydzień do lasu.Trzeba im otrzeć jeszcze tyle łez po upadkach, trzeba karę dać za papierosy w krzakach, trzeba dziewczyny ich polubić albo i nie. Przecież Sz. nie wie, gdzie są moje papiery z banku, P. nie prasuje, bo nie lubi, nie umie, R. jadłby pewnie hamburgery na obiad codziennie. Przecież tworzymy rodziny. Mama, Tata i Syn.

I co z tego, że inni mają dom z basenem, wakacje na wyspie, na kolację kawior? I co z tego…

Nie umiem sobie wyobrazić ani jednego dnia, który miałabym odliczyć od puli naszego wspólnego czasu. Nie potrafię nazwać uczucia, które rozsadza mnie od środka, kiedy myślę, że mogłabym nie zobaczyć już nigdy jego śmiechów, jego płaczu, sukcesu i porażki. Nie chcę nawet myśleć, coby czuła, gdybym już nigdy miała nie kłaść się z nim w dużym łóżku i szukać pająków w kątach poddasza, jak wyglądałoby ich życie beze mnie.

Tak po prostu egoistycznie chcę być mamą i żoną jak najdłużej. Doceniać czas z nimi jeszcze mocniej.

 

8 myśli w temacie “A jeśli przyjdzie także po mnie?

  1. Tak, ja czuję dokładnie to samo. Patrzę na mojego męża i pięcioletniego syna i nie wyobrażam sobie, ze mogłabym ich opuścić. Jak to? Jak mieliby żyć beze mnie? Jak miałabym nie zobaczyć, jak rośnie moje dziecko?

  2. Prawda dziewczyny,prawda ,nauczyć się cieszyć z drobiazgów i bardziej doceniać zwykłą codzienność..a i kumplowanie z Bogiem …bezcenne życzę tego Tobie mamo Franka i wszystkim czytaczom

  3. Nie rozumiem tego fenomenu. Nigdy Jej nie poznałam osobiście. Matka dzieciom, jak miliony innych. Piękna kobieta, aktorka – nic niepowtarzalnego. A płaczę po niej, jak po własnej siostrze. Skąd się wzięła ta więź? Czy chodziło o ciekawy skrzeczący głos, czy o rubaszne i specyficzne poczucie humoru? A może o prawdę jaką niosła całą swoją postawą, dystans do siebie…? Z jednej strony nie wierzę, że odeszła, a z drugiej strony płaczę. Tak strasznie mi przykro… zawsze mówiłam – będzie dobrze, komu jak komu ale jej się uda. Myliłam się. Przykro mi.
    I te myśli o umieraniu, o dzieciach, jakby żywcem wyciągnięte z mojej głowy…

    P.S.
    Mamo Franka, nie „a jeśli” – tylko, niestety „a kiedy”.

      • Mamo Aniu, domyślałam się tego sensu, mnie też często dopada ten „przerażacz”, ze może to już wkrótce…
        Pisząc „ nie a jeśli – tylko, niestety a kiedy” miałam na myśli to, że zawsze, przynajmniej dla mnie, to będzie niestety w złym momencie. Najpierw, proszę nie teraz, to jeszcze: dzidziuś; mały chłopiec; dziecko jeszcze; nastolatek; dopiero prawie dorosły; świeży mąż, młody tatuś… I tak coś czuję, że zawsze będę płakać, że to już. Nie ze względu na siebie, ale ze względu na niego.

        • I jeszcze tylko piosenka, która chodzi za mną od kilku dni: „Będę wszędzie, wszędzie będę, Nawet, gdy mnie już nie będzie….” (Przemysław Gintrowski – Tylko kołysanka)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *