Chlebek bananowy

Byliście już kilkukrotnie gośćmi w kuchni Franka i musicie wiedzieć, że z każdym razem przede wszystkim jemu sprawia to coraz więcej frajdy. Z precyzją aptekarza odmierza składniki na wadze, czyta przepis i sprawdza dostępność składników, pyta po co i dlaczego, podjada i smakuje. Ponieważ dziś jesień mocno rozhulała się na naszym podwórku, to na rozgrzewkę popełniliśmy chlebek bananowy z cynamonem i imbirem z tego (klik) przepisu.

Potrzebne będą:

300 g mąki

400 g bananów (my mieliśmy dokładnie 374 po obraniu 😉 )

150 g cukru pudru (Franek mówi, że jest słodszy niż ten nie w pudrze)

125 g masła (odmierzone niemal z linijką)

2 łyżeczki cynamonu

łyżeczka proszku do pieczenia

2 łyżeczki startego świeżego imbiru (mieliśmy więcej, bo lubimy, choć Franio stwierdził, że jest ostrrro)

2 jajka (najlepsze znoszą kurki Babci Goshi)

sok z cytryny

20151111_182505Nie od dziś wiadomo, że w gotowaniu najfajniejsze jest próbowanie! kiedy zatem odmierzyliśmy już wszystkie składniki, Franek próbował…

20151111_183234…cukier

 

 

 

20151111_184237

…i mąkę

 

 

 

20151111_184248i jeszcze raz cukier…

 

 

 

 

20151111_183551…i przede wszystkim masło! Musicie wiedzieć, że Franek mógłby masło jeść łyżkami. Samo. Kanapka śniadaniowa, to nie bułka z masłem, a masło z bułką!

Spróbowane masło należy rozpuścić i gorącego już lepiej nie próbować. 😉

Za to banany trzeba rozgnieść za pomocą widelca. Wspólnie z Frankiem uznaliśmy, że to okrutnie męczące zajęcie jest, dlatego skorzystaliśmy z opcji „uruchom Tatę” i poprosiliśmy go o pomoc. Rozgniecione banany trzeba skropić sokiem z cytryny, aczkolwiek po czasie na profilu Frania na facebooku (bo wrzuciliśmy tam zapowiedź tego posta) przeczytałam, że najlepiej by było, gdyby banany nieco sczerniały. Sok z cytryny chyba im to trochę utrudnił.

20151111_184513

Pozostałe składniki umieszczamy w oddzielnej misce (wszak zmywania nigdy zbyt wiele!) i dokładnie mieszamy. Mieszanie też jest dość ciężką pracą, jednak tym razem nie mogliśmy wykorzystać tężyzny Taty, bo mały Leon dość ostentacyjnie postanowił włączyć się w przygotowanie chleba i w samym środku gotowania zaśpiewał jedną ze swych ulubionych serenad, znaną wiernym słuchaczom pod tytułem: „To już naprawdę 20151111_184823najgłośniej, jak potrafię”. Kiedy tata uspokajał Leona, my mieszaliśmy mąkę, cukier (spróbowany po raz czwarty), cynamon, jajka i całą resztę. Wiecie, że roztopione wystudzone masło nie jest już tak dobre, jak to w kostce? Franio twierdzi, że bez porównania.

Do masy dokładamy banany, które niezbyt sczerniały i całość wykładamy do keksówki.

20151111_185334 20151111_190522Tak przygotowany chlebek władamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Jeśli chcecie zgodnie z przepisem, to na 55-60 minut. Zdaniem naszego piekarnika wystarczyło 40 i ciasto było gotowe!

20151111_193743Wyszło pysznie! W całym domu pachnie imbirem, a dzięki ilości, jakiej go dodaliśmy (znacznie więcej niż 2 łyżeczki), jest naprawdę mocno rozgrzewający. Dlatego wieczorem, kiedy Franio zjadł kolację, wykąpał się,a potem kolacji i kąpieli zażył także Leon, rodzice zasiedli do konsumpcji. Siedzieli tak i konsumowali, konsumowali i siedzieli i tak oto z chlebka zostało… o to:

20151111_225722Smacznego!

Jeszcze tylko to zmywanie 🙁

20151111_190833