Fotografia

marysiaZwariuję, oszaleję, nie wytrzymam z tym moim synem i jego dziewczynami! I jak tak dalej pójdzie, to poszukam kółka wsparcia dla zazdrosnych matek, bo jest mi coraz ciężej. Kilka dni temu Franek przywiózł z przedszkola skarb niezwykłej wagi. Skarb ów zawisł na świeżo wyczyszczonej tablicy, na której wiszą wszystkie najważniejsze i bieżące informacje z życia naszej rodziny. Plan zajęć, terminy wizyt lekarskich, ostatnia pocztówka od Olka i Maksyma, a teraz… Ona. Marysia- adresatka przedszkolnych westchnień, obiekt przytulań na pożegnanie i główny temat naszych domowych ploteczek. Otóż Marysia podarowała Frankowi swoją fotografię, na dodatek z dedykacją, na dodatek jest na niej w koronie, a Frankowi podarowała takąż samą w wersji męskiej. I co? I miał chłopak przyspieszoną akcję serca i bezdech lekki. I zawisła fotografia słodkiej Marysi tuż nad żyrafami. I teraz codziennie wchodząc do kuchni mamy obowiązek przywitać się z Marysią i posłać odpowiednią ilość uśmiechów. Jakież to szczęście dla matki, że dziewczę jest ładne i miłe. Ogromne!

A teraz zdradzę Wam tajemnicę… Spakowaliśmy wszystkie przydasie, wózki, rurki i rękawiczki i już jutro zalogujemy się w zupełnie innym miejscu. Gdzie morza szum, ptaków śpiew… Oczywiście fotografia Marysi jedzie z nami. Ahoj przygodo!