Tego nam było trzeba

Za Franiem długi, pracowity i obfitujący we wrażenia dzień. Za nami także. W ramach konsultacji odwiedziliśmy dziś Poznań. Naszym celem była wizyta u Profesora Kotwickiego i Pani Dr od Brzuszka, jak nazwał Panią Dr zajmującą się żywieniem Franio.

Nasi mili. Prof. powiedział, że od ostatniej wizyty Francyś wykonał ogromną pracę, jego ręce są DUŻO silniejsze, nogi DUŻO silniejsze, plecy (choć krzywe) pięknie porozciągane i gołym okiem widać wzrost formy we Franciszkowym ciałku. Popracować musimy na łokciem, co wg i rehabilitantów i Profesora nie jest tragedią i próbować wzmocnić nadgarstki. Ciałko to choć chudziutkie i wątłe ma w sobie wielki hart ducha i wymyka się wszystkiemu temu, czemu wymknąć się da. Prof. utwierdził nas w przekonaniu, że to, co robią nasi rehabilitanci zasługuje na wszystkie medale, jakie mamy i musimy ich za to mocno wyściskać. Niemała też w tym Wasza zasługa, bo wszystkie Franiowe treningi pokrywamy ze środków zgromadzonych na fundacyjnym subkoncie. Czujcie się zatem współodpowiedzialni za to, co osiąga Franio. Mocno Wam dziękujemy.

A skoro wspomniałam już o chudym i wątłym ciałku. Pani Doktor od Brzuszka brzuszek ów obejrzała, przyszczypnęła łydkę, obejrzała pupę, pomyziała po policzkach i z uśmiechem powiedziała, żeśmy sobie fantastycznego syna sprawili. Bo choć małe to i chude, to wcale nie niedożywione, co siało nam zamęt w głowie. Taka już Francysiowa uroda. Kiedy się urodził, już był poniżej siatek centylowych, więc nawet z nich nie miał szans wypaść. Na szczęście cały czas rośnie równo, przybiera na wadze mało, ale równo i ciągle jest proporcjonalnie poniżej tych mądrych siatek. Pani Doktor uznała więc, że nie ma co Dziedzica bez sensu dodatkowo dokarmiać i paść odżywkami, bo na to zawsze przyjdzie czas. Lubimy takie Panie Doktor, co to w nosie mają statystyki i wytyczne, a w sercu pacjentów. Musimy popracować nieco nad wydalaniem tego, co zjadł Franio i już możemy odpalać fajerwerki. Pani Doktor powiedziała nam, że na odżywki, pega, dokarmianie być może przyjdzie czas, ale na pewno nie szybko i nie teraz. I możemy ten zamęt w głowie uspokoić i karmić Frania tym, co lubi.

Miód na nasze serca. Było nam tego trzeba. Takich wiadomości. Takich wytycznych. Szczególnie przed jutrem. 😉

Na koniec, by wlać też trochę uśmiechu dialog z gabinetu:

-Doktor, a ty mi nie założysz gorsetu?-pyta profesora K. nasz Franio

-Nie. Skądże. Świetnie radzisz sobie bez gorsetu- odpowiada zapytany.

-To dobrze, bo ja bardzo, bardzo nie lubię gorsetów.

Na następną wizytę to chyba pojedzie już sam.