Baffin Automatic rozmiar S

Jedną z naszych zmór, jeśli mówić o zmaganiach z potworzastym są krzywizny frankowego kręgosłupa. Już od dawna nasi rehabilitanci (tak, tak mamy świeżynkę- Marka, chłopaka na schwał, który jest prawdziwym kumplem F., mamy Ewę – zwaną Ęwą, w której zdaje się, że F. się podkochuje i Anię- od zawsze, na zawsze, bo nikomu jej nie oddamy). Zatem nasza dzielna trójca od dawna próbuje zatrzymać to, co w dowód niezapomnienia podarował Dziedzicowi potworzasty. Na dziś Francesco stwierdzoną ma sporą skoliozę, nieco kifozy i jak na Dziedzica przystało ofkors lordozę. Wiem, że kiedy patrzycie na zdjęcia i oglądacie filmy nie widać tego. To zasługa wózka i piersiowych pelotów, które podtrzymują Niania. Niestety nie wygląda to dobrze. Okazuje się bowiem (i o tym dowiedzieliśmy się na Konferencji SMA), że krzywy kręgosłup może wpływać także na jakość jedzenia i połykania, co jak wiecie, jest naszą kolejną zmorą.

Kombinują więc nasi rehabilitanci pod wodzą Cioci Moni, co można zrobić, żeby frankowemu kręgosłupowi ulżyć, żeby zatrzymać skrzywienia, żeby marzyć o poprawie. Profesor Kotwicki chciał pomóc z gorsetem, ale Franio nie pokochał tego urządzenia. Ponieważ najważniejszym założeniem naszej walki jest luz w trampkach i uśmiech na twarzy, nie parliśmy na ten gorset i tym sposobem do naszego domu zawitała poduszka stabilo, o której pisałam jakiś czas temu. Profesor, Monika i Dzielna Trójca stabilo zaakceptowali, a co najważniejsze zaakceptował ją także Franciszek. Jednak taka poduszka, to mimo wszystko zbyt mało. Kręgosłup potrzebuje ciągłej stymulacji, a przy naszym traperskim trybie życia (czy ktoś widział wolny weekend?), siedzenie w stabilo nie było możliwe non stop. Dlatego Monika wyszukała Baffin Automatic.

To kosmiczne urządzenie od kilku dni mieszka w naszym domu. Można w nim dostosować niemal wszystko, czego potrzeba pokrzywionemu kręgosłupowi. Franiowa miednica siedzi prosto, nogi szeroko, pół pupy wyżej, garbik dociśnięty, podpaszki zapięte, głowa nie ucieka. Po kilku dniach użytkowania możemy powiedzieć, że bafiin prawie nie ma wad. Prawie robi wiadomo co, więc poza powyższymi zaletami można, jak wszędzie pewnie, znaleźliśmy kilka niedociągnięć. Niestety podłokietniki są zbyt nisko w stosunku do tułowia. Franio, który nosi rozmiar mocno XXS i jest właścicielem najmniejszego z urządzeń, opierając łokcie o podłokietniki nie może wygodnie korzystać ze stolika. Ustawienie stóp też nie wygląda tak, jak tego oczekiwała Monika, ale to rozwiąże dłuższa śruba, którą dokupimy i przemontujemy. Stolik za pomocą inwencji twórczej Taty i kilku tricków też będzie podwyższony. Jednak na tę chwilę Franek spędza w pionizatorze każdą chwilę. A wygląda to tak: (zwróćcie uwagę na szczerzącego się modela):

20140902_182732 20140902_182740 20140902_182757 20140902_182815 20140902_182825Urządzenie wyceniono następująco: 7500zł + 300zł stolik + 200zł zagłówek = 8000 zł (ceny sprzętów to jest temat, o którym filozofom się nie śniło)

3200 zł dofinansował NFZ

3600 zł składowej to pieniądze uzyskane ze sprzedaży gromadzonych przez pół roku plastikowych nakrętek  (po sprzedaży pieniądze wpłaciliśmy na subkonto Franka w fundacji)

1200zł to środki zgromadzone na subkoncie Frania przy okazji 1% podatku.

Bardzo Wam kolejny raz dziękujemy za nakrętki, za wpłaty na konto, za przekazywanie 1% podatku na rzecz Franka. Bez Was nie byłoby nas stać na marną część sprzętów, które ma Franio. Dzięki Wam jest nam dużo łatwiej pokonywać niedasie, dzięki Wam możemy korzystać z pracy naszych rehabilitantów i zaopatrywać Frania we wszystkie potrzebne sprzęty.

BARDZO BARDZO, a nawet BARDZIEJ WAM DZIĘKUJEMY!