Kuchenne ewolucje

Gdyby na to pozwolić, Franio żywiłby się głównie płatkami z mlekiem, serkami, jogurtami i frytkami, opcjonalnie powietrzem. No niestety- nasze dziecko nie jest fanem jedzenia, co z resztą widać po masie. Dlatego dwoimy się i troimy, żeby jadł. Żeby jadł zupy, owoce, warzywa. Wspominałam już kiedyś, że problemu jedzeniowego nie doświadczamy na wyjazdach i wyjściach- wtedy Franek je wszystko i niemal w każdej ilości.

Ostatnio- po wizycie w barze mlecznym- pokochał puree i paluszki rybne, nazywane przez niego „kotlecikami”. Tym samym w domu dopomina się „ziemniaczków, jak w restauracji i kotlecika”. Ponieważ zapotrzebowanie energetyczne Dziedzica jest dużo mniejsze od potrzeb jego rówieśników, nie ma opcji, żeby do ziemniaka i kotlecika dołożyć jeszcze inne warzywo w czasie jednego posiłku.

Dlatego w maminej głowie pojawił się iście szatański pomysł. Zupełnie na przekór podręcznikom i złotym radom, w naszej kuchni pojawiły się różnokolorowe ziemniaczki. I tak zmielone na gładką masę brokuły stały się zielonymi ziemniaczkami, marchewka- pomarańczowymi, etc. Nie ma problemu z burakami- Franio lubi.

Niestety, póki nie znajdziemy sposobu, żeby Francesco zjadał brokuły, marchewkę, czy kalafiora w ich właściwej postaci- będzie zajadał kolorowe ziemniaczki.

„Pyszny jest taki obiadek, mamo.”- powiedział wczoraj.

Podział ról

Tata Franka jest takim prawdziwym tatą, co to i naprawi koło w samochodzie i przepaloną żarówkę także i wie, co w piecu stuka, jak grzejnik odpowietrzyć też wie, potrafi antywirusa w komputerze zainstalować, a nawet spodnie na kant uprasować taki, że szok i żurek ugotować lepszy od mojej mamy (sorry Mamo!), dom ogarnąć na szybko, dziecięciem się zająć przyzwoicie i żonie powiedzieć, że śliczna jak nigdy. No taki jest tata Franka.

A Franek? Hm. Wczoraj wieczorem rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu:

-Mamo! Idź do kuchni. Zrobić dla tatusia kotlecika i ziemniaczki. A Tato z Franiem będą oglądać mecz.

Coś nam chyba z tym wychowaniem nie idzie…

Frytacz

Eye of the tiger

Franio zna wszystkie literki i wszystkie cyferki, literuje zatem, sylabizuje, próbuje czytać. Rozpoznaje grafiki, znaki drogowe, marki aut (bezbłędnie z resztą), potrafi odczytać godzinę z zegara eletronicznego. I co najważniejsze bawi się swoją wiedzą, cieszy go to, że wie.

Jakież zatem było nasze zdziwienie, kiedy w czasie pewnego spaceru, Dziedzic zaczął mylić litery. Tradycją jest już to, że nie możemy obojętnie przejść obok żadnej tablicy rejestracyjnej i wszystkie muszą być przeczytane- a tu taka niespodzianka! Franio mylił B z 8, N z Z. Zupełnie jak nie on. Zagadka rozwiązała się dość szybko i okazało się, że nasz Francesco niedowidzi.

Pogoniliśmy zatem do Pani Dr Okulisty, by zbadać Franeczkowe oczy. Pani Dr okazała się lekarzem z prawdziwego zdarzenia i najpierw wypytała nas o chorobę Franka, a potem przystąpiła do przymiarki badania. Franek zaś bez problemu dał sobie założyć okulary do badań i faktycznie z niewielkimi potknięciami, ku zdumieniu Pani Dr odczytywał literki. Badanie komputerowe przeprowadzimy pod koniec maja, uprzednio zakrapiając niebieskie oczęta. Tutaj wielka pochwała dla Pani Dr- poprosiła o konsultację naszego Doktora Opiekuna po to, żeby ocenić, czy można podać Frankowi sugerowane przez nią krople. Poprosiła o opinię pisemną! Brawo! Brawo tym bardziej, że okazało się, że wspomniany medykament* nie nadaje się dla Dziedzica i trzeba myśleć nad zamiennikiem. Wielki szacunek dla Pani Doktor, za to, że przywraca wiarę w kompetencje lekarskie.

Wstępne badanie wykazało, że prawdopodobnie już niedługo w naszym domu zamieszka Frankowa wersja okularkowa. Jesteście na to gotowe drogie panie?

*Atropina powoduje przyspieszenie akcji serca (dzieci ze SMARD1 miewają problemy krążeniowe, sam Dziedzic jest pod opieką kardiologa) i wysuszenie dróg oddechowych (respirator, sami rozumiecie).

Fachowca zatrudnię

Poszukujemy:

Fachowca, który lekko podrasuje wózek elektryczny Franka.

Co w planach?

-oparcie musi mieć zagłówek- ten, który nam zaproponowano fabrycznie nie jest dobry dla Frania- mamy własny pomysł, potrzebne wykonanie

-wózek ma pasy, które wyglądają jak pasy samolotowe. Dla bezpieczeństwa Franka i jego kręgosłupa trzeba by zrobić pasy pięciopunktowe- jak w kimbie.

-zastanawiamy się jeszcze nad zakupem stabilo (base) na siedzisko, no chyba, że mądry Fachowiec podpowie inaczej.

Wiosna przyszła, czas zadbać o brykę Dziedzica.

Zdjęcia poglądowe:

Obraz 006 Obraz 004

EDIT: 07.04: Fachowiec znaleziony. I to nie byle kto! Sam Wujek Foto zajmie się wózkiem Franka. Najciemniej to jednak zawsze pod latarnią. 🙂

Problem i plan

Franek potrafi nas zastrzelić sowim gadulstwem, jak każdy standardowy trzylatek. Ostatnio jego ulubionymi słówkami są: „problem” i „plan”. Zdarza nam się zatem słyszeć:

-Tato. Mam problem.

-Jaki masz problem synku?

-Bo nie mam ochotki na śniadanie, a mam ochotkę na komputer.

Albo:

-Mamo, jest problem.

-Jaki problem.

-Nie mam ochotki na ćwiczenia, a Ania teraz przyjechała.

Lub:

-Tato! Jaki mamy plan?

-Zjemy śniadanko, poćwiczysz, a potem pojedziemy do Babci Goshi.

-Lubię taki plan.

A także:

-Mamo, czy masz jakiś plan?

-Tak, mam w planach szybko posprzątać i zabrać Cię do miasta.

-To dobrze. Franio też ma taki plan.

A jaki Wy macie plan na dziś?

Obraz 005