Przyjaciel potrzebny od zaraz

Dużo wody musiało upłynąć zanim Franio pokonał swoje poszpitalne strachy: przed wiatrem, deszczem, hałasem. Nadal boi się ludzi poprzebieranych za postaci z bajki, szczudlarzy, clownów (co akurat wiele osób rozumie).

Franio miał także stracha wobec swoich rówieśników. Wobec dzieci. Wydaje mi się, że w dzieciach przerażała go ich nieprzewidywalność. Fakt, że zdarzało się im złapać go za rurkę, szperać przy respiratorze, czy zbyt mocno przytulić, zdecydowanie nie pomagał. Dodatkowo w naszej najbliższej rodzinie Dziedzic jest niemal jedyny, bo otaczają go dorośli ciocie i wujkowie, wyrośnięte kuzynostwo. Na przekór strachom nie stronimy od dzieci naszych przyjaciół. Na szczęście mamy takich, którzy nie stronią od nas i nie widzą po prostu Franka- nie chłopca z rurką. Co prawda kilka spotkań z Fifem kończyło się awanturą, a wejście Bola niemal za każdym razem jest opłakiwane, to widać światełko w tunelu.

W czasie naszej ostatniej warszawskiej wizyty Dr Genetyk zapytała Franka:

-Franio, a ty masz kolegów?

-Tak.

-A jak mają na imię?

Franio bez zastanowienia:

-Baaaaaltek, Booooleeek i Kuba.

Czterech muszkieterów. Bo Bartków jest dwóch- wymienieni pewnie hurtem.

Poznajcie Bartka Pierwszego, który martwi się, czy Franio będzie mógł jeść frytki, który przybija żółwika za każdym razem, kiedy chłopaki się widzą, który wozi Franka na spacerach, który wciąga Franka w zabawę, który skacze (!!!) z Frankiem na trampolinie:

Obraz 014 Obraz 009 Obraz 010