Co się działo w dniu na P

Poszukiwacze Przygód wrócili! I muszę Wam powiedzieć, że macie moc! W trzymaniu kciuków. Zatem relacja:

Przedszkola. A i B.

Za radą jednej z Pań Dyrektor na spotkania wybraliśmy się razem z Franciszkiem. To był strzał w dziesiątkę! Okazało się, że Dziedzic już nie wpada w panikę na dźwięk słowa „przedszkole” i w jednym z nich wziął nawet udział w 7 minutach zajęć, emocjonując się po tym przez pół drogi do Poznania. Co było budujące? Obie Panie Dyrektor szczerze i z wielką odpowiedzialnością przyznały, że mimo, iż przedszkola przez nie zarządzane są integracyjne, nigdy nie miały dziecka z respiratorem pod opieką i to budzi w nich lekki niepokój. Obie także przyznały, że są w stanie nauczyć się wszystkiego, jeśli my będziemy tego chcieli. W obu nie było problemu, żeby przez pierwszy okres Tata Franka był jego towarzyszem przedszkolnym. W obydwu są piękne kolorowe sale, zabawki, przemiłe Panie. W obydwu miejsce dla Frania (przy spełnieniu wymogów formalnych, czyli wniosku o przyjęcie i informacji z poradni psychologiczno-pedagogicznej) będzie od września. Rozmowy, które przeprowadziliśmy były ciepłe i rzetelne.

Bardzo podobało nam się, obydwa przedszkola w przyszłości będą chciały kłaść nacisk na „odpępowianie” Franciszka. To znaczy, że docelowo, kiedy już Panie poznają Franka i respirator, a my nabierzemy sił i odwagi, Dziedzic będzie mógł przebywać  przedszkolu zupełnie sam! Czy to odwaga? Nie wiem. Nie możemy przewidywać, jak to będzie. Grunt, że przedszkole nabiera coraz realniejszych kształtów, a te kształty bardzo nam się podobają. No i Franio ma nowego kolegę: „Baltek zlobił piątkę mamo! I jeździ na wózku. Jak Nianio!”

Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna.

Wniosek o przyjęcie na wizytę w celu wydania wniosku o podleganiu wymogom dotyczącym kształcenia specjalnego złożony. Wniosek plus tabun innych dokumentów. Czekamy za terminem wizyty. Podobno nie wiadomo, jak długo. Podobno miesiąc. Czekamy. Cierpliwie.

Profesor Kotwicki

Wiedzieliśmy, że Profesor jest mega fachowcem i faktycznie tak jest. A wizyta? Francyś był dzielny, jak nigdy dotąd. Nie uronił ani jednej łzy, a muszę Wam powiedzieć, że badanie z punktu widzenia obserwatora nie wyglądało najprzyjemniej. Widziałam, że Franio zaciskał zęby i jak tylko mógł, ułatwiał Panu Profesorowi. Nawet siedział SAM (!!!) przez 2-3 minuty! Bez podparcia, bez oparcia. Wnioski? Nie ulega wątpliwości, że kręgosłup Frania jest bardzo krzywy. Bardzo. Profesor zasugerował nawet operację w Zakopanem, której tak bardzo się obawialiśmy, ale kiedy usłyszał historię Dziedzica (z nieruszającego małego Franiutka stał się samodzielnie siedzącym Franciszkiem), nie nalegał na tak drastyczną ingerencję w kręgosłup. Co jest budujące? Franio jest silny. Jest dużo silniejszy, niż Profesor się spodziewał. Jego kondycja fizyczna jest (jak na zanikowca) niezwykła. Co jest nie tak? Franio jest malutki. Jest delikatny. Jest tak delikatny, że nie ma sposobu, żeby zrobić mu gorset na cały kręgosłup. Pan, który miałby przygotowywać ten gorset stwierdził, że nie dotknie Frania, żeby go nie zepsuć. I coś w tym jest, bo Frankowe żebra są pokryte delikatną skórką, bez cienia mięśni, czy tkanki tłuszczowej. Stanęło jednak na tym, że Dziedzic będzie miał zrobiony minigorset na dolną część kręgosłupa, na próbę, na trzy tygodnie. Jak i czy zareaguje, możemy sprawdzić tylko tą metodą. Jesteśmy pełni podziwu dla wiedzy Profesora i dla jego empatii. To była niezwykle budująca dla nas wizyta.

Och! Zapomniałabym. Formalności. Gorset kosztował będzie 1900 zł. Istnieje możliwość dofinansowania go przez NFZ w wysokości 1600 zł. Zamierzamy oczywiście z tego dofinansowania skorzystać. Jak to zrobić? Ano tak: najpierw trzeba iść do Lekarza Rodzinnego po skierowanie do poradni specjalistycznej, z tym skierowaniem należy iść do Lekarza Specjalisty (rodzaj specjalizacji określony przez NFZ), który wypisze zlecenie dla NFZ na gorset, z tym zleceniem należy iść do oddziału NFZ, gdzie Pani przybije pieczątkę i z tym zleceniem z tą pieczątką można już spokojnie jechać do miłego Pana, który zrobi gorset dla Franciszka. Zaczęliśmy więc gonitwę, bo im prędzej, tym lepiej. Na szczęście udało się i Franio wraz z Tatą dzisiaj jadą po zlecenie do poradni specjalistycznej, więc pewnie wszystko uda się załatwić jeszcze w styczniu.

Dygresja: jedna z poradni specjalistycznych dzisiaj, tj.9 stycznia zapisuje pacjentów na… maj!

Sumując zatem nasz dzień na P: padliśmy wieczorem ze zmęczenia i emocji w szesnaście sekund. Franio nadal chce jeździć na takie „śmieszne i fajne wycieczki mamo”. A my sobie myślimy, że w sumie… nie zapeszajmy. Nie jest źle.

Kciukotrzymaczom dziękujemy! :*

 

A tutaj jeszcze link—-> KLIK. Wiem, że pomagacie.