Smaczki roku 2013

Robicie sobie bilans roczny? My niby nie, ale dzisiaj wzięło mnie na wspominki i postanowiłam wyłuskać the best of 2013 w przygodach Francesca. Trochę tego wyszło, więc zapraszam Was na sentymentalną podróż po roku 2013.

W tym roku we Frankowicach:

Franio w końcu pokonał osiem kilogramów na wadze. Biorąc po uwagę fakt, że było to w lutym i dziesięć miesięcy później nasz trzyletni syn waży 8,3 kilograma, to może nie powinnam o tym pisać, jednak pocieszający jest fakt, że mamy tendencję wzrostową.

Franio usiadł SAM, co nie uszło uwadze Wujka i z tego tytułu była radość wielka nie tylko w domu, ale i na blogu.

W tym roku także, dzięki wytrwałości Taty i wierze, że co się nie da, jak się da, nasz Dziedzic zamienił się w KOMINIARZA! Pierwszy raz od momentu podłączenia do respiratora, Franciszek został od niego odłączony, rurkę chłopcy zabezpieczyli kominkiem i ruszyli na spacer! Po podwórku tylko, ale teraz co i rusz odłączamy się od respi i wędrujemy po domu. Franek ubiera się bez respiratora, bawi bez respiratora, zdarza się, że i kąpie się także bez respiratora.

Udało nam się w tym roku WODOWAĆ w dużym basenie. I teraz nie ma żadnego sposobu, żeby namówić Dziedzica na brodzik dla dzieci. Wszak, jak każdy dorosły chłopiec, chce szaleć i pływać tam, gdzie wszyscy duzi chłopcy.

Oprócz tego, że Francesco (lat 3) nabył umiejętność literowania, czytania, mówienia pełnym zdaniem, to na dodatek tenże sam trzylatek zaczął porozumiewać się z Babcią Domową PO NIEMIECKU, z Ciocią Ewą Reh. po francusku a z kim się tylko da- po angielsku. Pojedyncze słówka i zwroty w słowniku trzylatka zajmują coraz więcej miejsca, a my zamiast zastanawiać się, czy przedszkole integracyjne, to myślimy nad językowym- jak na rodziców jedynaka przystało. 😉

Pierwsze razy! Taaaaak. Wyjątkowo wiele pierwszych razów przydarzyło się Frankowi w tym roku. Pierwsza jazda tramwajem, ZOO od kuchni i samolot. To tak na szybko, ale założę się, że przynajmniej połowę przeoczyłam.

Dobiliśmy także, na przekór czarnowidztwu lekarskiemu do dwóch bardzo ważnych dat:druga rocznica powrotu Franka do domu, to u nas święto rangi państwowej. Liczymy, że pobijemy tutaj rekord światowy. No i oczywiście Jego urodziny. Najważniejszy dla nas dzień w roku mniej więcej od trzech wspaniałych lat. Lat, które miały być miesiącami. Już w tym roku zastanawialiśmy się nad party czterolatka, więc pewnie za rok w październiku będzie się działo.

Dla równowagi i pewnie ku przypomnieniu, że nasze życie, to nie tylko róż i motylki, po raz pierwszy doświadczyliśmy (to zbyt egoistyczne słowo); Franio doświadczył zatkania rury. Było trochę strachu, trochę łez i mnóstwo emocji. Już za nami. Za powtórki dziękujemy.

Jednak, żeby tort był pełen, to na koniec wisienka. Dla Was. Nie! DZIĘKI WAM!Dzięki temu, że czytacie, że pamiętacie, że Wam się chce- Franio ma TO. I choć jego użytkowanie jest nieco ograniczone z racji kondycji kręgosłupa naszego synka. To już po Nowym Roku będziemy wizytować w pewnego Pana Profesora, który ma pomóc wzmocnić i naprawić Franciszkowy kręgosłup i tym samym na wiosnę, do przedszkola Dziedzic DZIĘKI WAM wyruszy Frankowozem. Dziękujemy, że jesteście!

Cóż jeszcze? Hm. Ciekawa jestem, czy pamiętacie: konkurs Promyka, gdzie znów dzięki Wam bawiliśmy w Karpaczu. A pamiętacie, jak Franciszek sparzył palec na świeczce? A pamiętacie, jak wyklikaliście nam dwa miliony odsłon? A pamiętacie blokadę bloga? Nie wiecie tego, ale Autorami grafik w tle jest Piotruś (4 lata) i Amelia (lat 10), którym bardzo dziękujemy! Sporo tego było, prawda?

Dziękujemy Wam za każdy dzień w tym roku. Dziękujemy, że zaglądacie, że pamiętacie o Franka urodzinach, że przygotowujecie dla niego laurki, że kiedy jesteście w miejscach dla Was ważnych przyślecie zdjęcie, mmsa, pozdrowienia. Przecież tak naprawdę nie znacie nas osobiście, a chce Wam się. Za to Wam właśnie dziękujemy. Za to, że chce Wam się być z nami.

A u Was, co dobrego przyniósł ten rok?