Negocjator

Westchnięcie z kanapy. Następne. Kolejne…

-No co tam synku?

-Kocham mamucia…

serce rośnie jak po zdobyciu góry największej, jak po wynalezieniu leku na cellulit, jak po umyciu okien, jak po dobrym słowie od teściowej

-Naprawdę mnie kochasz?

-Poważnie.

17 sekund później…

-Mamuciuuuuuuuuuuuuuuuuu!

-Tak?

-W komuptedzie samochody i tlakotly ogladać, z mamuciem na kolankach? Kochać mamucia!

I pomyśleć, że to domieszka moich genów, mojego serca, mojej miłości. Wykarmiony na własnej piersi. Tulony, myziany, kochany. Że niby zgodnie z zasadami jakimiś wychowany. Że niby bezinteresowności uczony. Że niby synuś. Negocjator jeden. Przekupnik.

Czy oglądaliśmy w końcu?

No oczywiście, że tak. Kocha mnie przecież.

😉