Zagadka branżowa – rozwiązanie.

Przyznaję- była bardzo trudna. Była tak trudna, że po prostu ojejku jejku! Na kolana powaliły nas „gołe babki” (skąd Wy bierzecie takie pomysły?) i odsysacz- bo chyba na myśli mieliście ssak, prawda? Na ssak Franek mówi- bzzzzzzzzzzzzzz. Bo bzyczy rzeczony, jak stado pszczół. A tymczasem prawda była zupełnie inna….

Rozwiązanie brzmi:

Octanisept to środek do dezynfekcji błon śluzowych- w naszym wypadku do przecierania szyjki i otworu wokół rurki tracheo. Stosujemy go po kąpieli- zapobiegawczo, żeby nie doprowadzić do stanu zapalnego wokół rurki. A Franek, jak na prawdziwego profesjonalistę przystało zna takie skomplikowane nazwy i nie waha się nimi dzielić.

Obiecuję- następnym razem będzie jeszcze trudniej! Fajnie, że lubicie się z nami bawić…

No dobra. Nie wytrzymam. Poniżej Franek PO wizycie u fryzjera. Obyło się bez większych łez i dramatów. Chłopcy razem zasiedli na fotelu i dzielnie znosili obcinanie włosów. Frankowy Tata wygląda bardzo przystojnie, no ale jak się ma TAKIEGO syna, to trzeba wyglądać. Poniżej syn. Tatę zostawiam dla siebie. 🙂

Bo nuda jest passe!

Kiedy byłam w ciąży i planowaliśmy z Frankowym Tatą, co będzie, jak już się Dziedzic wykluje, obiecaliśmy sobie, że postaramy się, żeby nam się dziecię nie nudziło. Już przez rozwiązaniem mieliśmy plan wycieczek na najbliższe 3 lata- parki zabaw, dinoparki, baseny, kina- te rzeczy.  Wiadomo, jak to nadgorliwi rodzice jedynaka. 🙂

Potem okazało się, że los nam spłatał nieznośnego figla i przez moment, który trwał nieco dłużej niż taki prawdziwy moment, myśleliśmy sobie, że przecież respirator, że choroba nieuleczalna, że jak żyć, że się przecież nie da. No, ale potem spróbowaliśmy z tym respiratorem, z chorobą wziąć się za barki i zawalczyć. I okazało się, że jest troszkę trudniej logistycznie, ale że jak najbardziej i oczywiście się da! I to da się do tego stopnia, że ho ho!

Franciszek jest w takim wieku, że kiedy się nic nie dzieje, zaczyna się nudzić. Ponieważ posmakował już przygód i szaleństw, domaga się ciągle i jeszcze i nowych. No to szukamy rozrywek odpowiednich dla prawie trzylatka. Rozrywek takich, z których skorzystać może prawie trzylatek podłączony do respiratora i nie chodzący samodzielnie, czyli takich, z których może skorzystać ewentualnie rodzic prawie trzylatka.

I tym sposobem wylądowaliśmy w sali zabaw. Wyobraźcie sobie zarurkowanego Franciszka i jego Tatę (196 cm wzrostu) w basenie z kulkami. Albo na zjeżdżalni. Albo „biegających” za osiołkiem. Nie wiem, kto miał większą frajdę? Czy Franek jeżdżący na osiołku, czy Tata w basenie z kulkami, czy Mama obserwująca to wszystko? Generalnie było fajnie.  I do mapy naszych „fajnych miejsc” dołączamy salę zabaw dla dzieci. A do wpisu zdjęcia z wypadu:

 

P.S. A zagadkę rozwiążemy wieczorem! Wiem, że Ciocia Basia – Mama Dużego Antka zgadłaby na 100%. 🙂