Crash test:-)

Zima nas zdecydowanie rozpieszcza. A ponieważ z natury uwielbiamy być rozpieszczani, dajemy zimie szansę i wybraliśmy się na niedzielny spacer. Ów spacer był nie tylko sposobem na przewietrzenie Franka, ale i testem dla rurkowego Boa-Ocieplacza Wujkowej Mamy. Miło jest nam zakomunikować, że Boa-Ocieplacz zdał egzamin śpiewająco! Jak to sprawdziliśmy? Ha! Sposobem. Franklina i respirator oprócz rury łączy jeszcze filtr. Filtr pełni funkcję nosa, czyli ogrzewa, oczyszcza, itd. Kiedy powietrze jest ciepłe, skrapla się w nim woda. I wczoraj po spacerze w filtrze (choć zwykle dzieje się tak dopiero po całym dniu) było duuuuuużo wody 🙂 Co znaczy, że powietrze z rury szło ciepłe, co znaczy, że Boa działa, co znaczy, że Wujkowa Mama super fachowcem jest! A. Filtr wymieniamy codziennie na nowy, a kiedy jest, ujmijmy to „zbyt mokry” Dziedzicowi gorzej się oddycha. „Pospacerowy” filtr był mokry jak po całym dniu, ale nie na tyle, żeby Franklin czuł dyskomfort. Bo przecież wszyscy wiedzą, że o swoje prawa Franek potrafi się znakomicie dopominać. Do domu wróciliśmy przewietrzeni, uśmiechnięci i głodni! Dziedzic spałaszował wielki talerz zupy polecanej przez Fifi Mamę (TU PRZEPIS) i dzielnie zabawiał Dziadków, którzy wpadli z gościną. 🙂

A poniżej. Relacja i instrukcja obsługi za razem, czyli: „Jak Dziedzic Boa testował”:


Wujkowa Mamo! Dziękujemy 🙂

Na koniec coś dla Czytaczy-melomanów. Franklin i koncert na stojąco, bo przecież stanie nie musi być wcale nudne:

 

Proszę zwrócić uwagę na skupienie na twarzy artysty, pracujące rączki i tak tak- ON STOI. W dalmatyńczyku 🙂