Smutki Pana Franciszka.

Co robi prawdziwy mężczyzna, kiedy dopada go jesienna melancholia?

Prawdziwy mężczyzna śpi. Z racji dnia pod znakiem gorszego nastroju Franklin dzisiaj odsypiał. U Franusia przede wszystkim po oczętach widać, że jest mu smutno. A dziś oczy nasze kochane były smutne i pełne łez. W związku z tym, w przerwach pomiędzy kolejnymi drzemkami za pomocą płaczu synuś trenował tatową cierpliwość i oczywiście jadł. Od kilku dni z tym nie mamy już problemu i Dziedzic zjada wszystko pięknie, jak przyzwoitość przykazała. Ponieważ naszym zdaniem przede wszystkim Franek może miewać gorsze dni, dziś był ciągle przytulany i całowany. Mam nadzieję, że smutki synkowi przejdą i jutro będzie już ok.

Czego nie lubi prawdziwy mężczyzna?

Prawdziwy mężczyzna nie lubi zabiegów kosmetyczno-pielęgnacyjnych. Jak już wcześniej wspominałam Franklin delikatnie rzecz ujmując, nie lubi mycia zębów. Dziś próbowaliśmy sposobem. Tato mył zęby razem z synem. Tato swoją szczotką, Dziedzic swoją- żyrafową oczywiście. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że tata zęby umył pięknie, a Franklin cały zabieg przepłakał. Może to nie był TEN dzień? Poza tym od kilku dni próbuję obciąć synkowi paznokcie. Udało się trzy przez trzy dni. Jaśnie Panicz, kiedy tylko zobaczy narzędzie obcinające, dostaje takiej siły w rączkach, że zaczynam go podejrzewać o symulowanie. Próbowałam, kiedy śpi- to samo. A ponieważ Frankowy tata na własnej skórze odczuł Frankowe pazurki, dziś podeszliśmy do kolejnej próby. I tak, kiedy Franek po kąpieli zasnął, przez dwie godziny obcinałam mu po jednym paznokciu co dziesięć minut. Operacja zakończył się sukcesem, pacjent zaczął orientować się przy przedostatnim paznokciu.

Z wieści rehabilitacyjnych:

jutro ma przyjechać do Franklina nowe, najprawdziwsze w świecie krzesło stabilizacyjne. Ów wynalazek ma uczyć Franka trzymać pion w czasie siedzenia i…. stania. W związku z tym będziemy także próbować zmobilizować do pracy Frankowe stópki. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. W końcu Dziedzic już nie raz pokazał, że nie istnieje coś takiego jak „niedasie”.

***

Historia prawdziwa. Poczta. Mama nadaje paczkę. Pani w okienku sprawdza, waży i mnoży. Po czym pyta:

-Pani Franklinowska?

-Taaaaaaaaak (?!)

-Mama TEGO Franka? Chłopca z rurką?

-Tak 🙂

-Łał. Proszę pozdrowić syna od wiernej Czytaczki!

Pozdrowiony, wyściskany i wycałowany. Ech, ta sława…