Foto-Moto Franek.

No działo się. Działo się tyle, że doby uciekały jedna za drugą, a blog leżał odłogiem… Zaniepokojone Frankowe Czytaczki dzwoniły, pisały, upominały i doczekać się nie mogły. Już naprawiam, com zepsuła i referuje Dziedzicowe kilka ostatnich dni 🙂

Zaczęło się całkiem niewinnie. Na Frankową skrzynkę przyszedł niepozorny mail, w którym tajemniczy Fan pisał, że urzekły go Dziedzicowe oczęta i że spać nie może, jeść tym bardziej, bo myśli jakby tu Franklina poznać. Zatem, jak na prawdziwych rozważnych rodziców przystało w wielkiej swej naiwności zaprosiliśmy owego Fana na kawkę i pogaduszki. I przyjechał. Wizyta daleka była od tych standardowych. Bowiem Fan okazał się samozwańczym Wujkiem z wyboru- przez nas ochrzczonym Wujkiem Foto. Wujek Foto przywiózł ze sobą tyle aparatów, lamp i innych akcesoriów, że Dziedzic odpłynął, a nasz dom stał się jednodniowym planem zdjęciowym TapMadl. Franuś jak na prawdziwego celebrytę i rasowego modela przystało, pokazał całe spektrum swoich min, uśmiechów i póz. I tak powstała najprawdziwsza w świecie pierwsza Frankowa profesjonalna sesja zdjęciowa. Wujek Foto obiecał odwiedzić nas wkrótce ze swoją Zuzią i jej Mamą i przywieźć efekty jego pracy, które niezwłocznie opublikujemy.

W piątek planowaliśmy wielki wyjazd. Organizowaliśmy go już od bardzo dawna i wszystko dopięte było na ostatni guzik. W Łodzi odbywały się targi sprzętu rehabilitacyjnego. Postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym i podrzucić Dziedzica do Cioci Beaty na cały dzień, a samemu wybrać się na podbój miasta. Ciocia Beata to jedna z łódzkich oiomowych cioć, która przez długie miesiące opiekowała się Jaśnie Paniczem, kiedy trafił na intensywną terapię. Ciocia przygotowała się na sto procent, zorganizowała ulubione Frankowe jedzenie, zaprosiła inne ciocie do pomocy i… nie dojechaliśmy. Okazało się, że Franek zupełnie nie mógł się pogodzić z respiratorem w podróży. Wpadał w wielką duszność i wymagał wentylacji ambu. Postanowiliśmy zatem nie ryzykować i zawróciliśmy do domu. Wezwaliśmy także naszego Doktora Opiekuna, bo wystraszyła nas taka reakcja Dziedzica. Doktor już wcześniej konsultował się z łódzkim Doktorem Szefem a propo Frankowych duszności i wspólnie doszli do wniosku, że bardziej szkodzi Dziedzicowi częste ręczne wentylowanie Franka ambu, kiedy jest na trybie wspomaganym, niż przełączenie go na tryb kontrolowany. I dlatego od wczoraj Franuś ponownie działa zgodnie z życzeniem respiratora, tzn., że bez względu na to, czy Dziedzic ma próby oddechu czy nie, respirator i tak tłoczy mu określoną ilość oddechów. Wydaje nam się, że tak jest zdecydowanie lepiej. Widzieliśmy, jaki Franklin był wczoraj niespokojny, jak bardzo bał się, kiedy nie mógł złapać oddechu. Niestety oznacza to, że Potwór goni.

Koniec końców Ciocia Beata wybaczyła Dziedzicowi jego niedyspozycję i obiecała poczekać do następnego razu, a na targi pojechał dziś tata.

A wieczorem grali Panowie na Motorach! Grali i to tak głośno i donośnie, że do teraz huczy mi w uszach. Pod kaliską BeKą był i pokaz sztuk walki i szalony motocyklista Szajba na swojej wypasionej maszynie i pokaz ogni i przede wszystkim muzyka. Dużo muzyki. Gwiazdą wieczoru był zespól Vintage– chłopaki grali świetnie. Były nawet piosenki dla Franka, ale najcudowniejszą cudownością była płyta ze specjalną dedykacją: „FRANEK- ODDYCHAJ!”. Poza tym goście Motocyklistów zorganizowali licytację, na której można było zakupić najprawdziwszą w świecie motorynkę, koszulki, kubki, repliki silników hraleya, kolczyki od Vintage, płyty i wiele wiele innych prezentów. Dochód z całej licytacji organizatorzy wpłacą na Frankowe konto w Fundacji, a Ciocia Rehabilitantka już szuka pionizatora, który będzie uczył Franka stać! Z całą ekipą bawiła wczoraj mama, bo po przełączeniu Franka na inny tryb pracy respiratora, tata został w domu i obserwował Frankowe lico. A Dziedzic po kilku epizodach z dusznością przyzwyczaił się do nowego sposobu oddechu i zasnął.

Fotorelację z Motocyklowej imprezy zamieści zapewne BeKa, ale i my, jak tylko będziemy mieli kilka fotek, nie omieszkamy się pochwalić.

Zapomniałam jeszcze dodać! Wujek Foto okazał się tak pozytywnie zakręconym człowiekiem, że zorganizował dla Franklina znaczki-przpinki, na których widniała Frankowa uśmiechnięta buzia i adres naszego bloga. Wujku- dziękujemy!

Dziękujemy także Panom na Motorach, którzy pokazali, że tacy twardziele mają wielkie serca i oddali je Frankowi. Baaaaardzo dziękujemy i ślemy wielkiego buziaka.

A już żeby totalnie się zrehabilitować ze te długi niebyt dodajemy film. Film z archiwum. Franek ćwiczy: