Franek terrorysta.

Franek staje się coraz sprytniejszy. Zaczyna już kojarzyć co musi, a co wystarczy, że zrobi, żeby wszyscy jedli mu z ręki. Przykłady? Bardzo proszę:

SCENKA I: osoby dramatu: Franek i Frankowy tata, scenografia: kanapa przed telewizorem, okoliczności: pora obiadowa

-Franuś, będziemy jedli obiad- powiada tata

-Eeeeeeeeee, kkkkkkk, kkkkkkk – co oznacza „próbuj chłopie, próbuj”

Tata biegnie, podgrzewa, miksuje, miesza, wraca,… Franek śpi.

SCENKA II: osoby dramatu: Franek i Ciocia Ania rehabilitantka; scenografia: ta sama kanapa, okoliczności: czas rehabilitacji

-Franek, będziemy teraz leżeć na brzuchu- powiada Ciocia.

Teraz następuje wielki płacz, z wielkimi łzami i wielką obrazą majestatu- na co Ciocia odkłada Franklina, zarządza przerwę i odpoczynek. W związku z powyższym płacz ustępuje, łzy wysychają a lico się rozpogadza. Koniec scenki.

SCENKA III: osoby dramatu: Franek i mama, scenografia: kanapa jak wyżej, okoliczności: zmieniamy pieluchę

-Franek! Chłopie, dawaj tę pupę, będziemy sprzątać majtki, bo fu fu śmierdziucha- pozwoliłam sobie zażartować.

Reakcja? Płacz jak wyżej, lament podobny i tylko  całowanie brzucha uratowało mnie przed głębszymi represjami ze storny własnego osobistego syna.

Taki mały terrorysta nam rośnie. Poniżej: mina na gangstera:

A jutro się ważymy.

U Franka wrażeń moc.

Frankowa mama blondynką jednak jest. I to taką, że sama po sobie się tego nie spodziewała! Jednak wychodząc z założenia, że lepiej późno niż wcale i posypując głowę popiołem piszę, co następuje:

Jednym ze sprawców zamieszania wokół WIELKIEJ AKCJI DLA FRANKA, Pomagaczem, który odbiera sto milionów maili ode mnie i organizuje, załatwia, obdzwania i ma wiele cierpliwości dla mamowych nastrojów jest Wiceprezydent Kalisza Pan Darek Grodziński. To On trzyma kciuki i na spółkę z Kasią z Beki stał się Pomagaczem na 102. Baaaaardzo dziękujemy:-)

W ogóle post będzie dzisiaj bardzo „pomagaczowy”. Bowiem do naszej tablicy z Pomagaczami dołącza także Bruno i spółka. Bruno to uroczy i przeszalony rówieśnik Franklina. Jego wspaniali Rodzice po pierwsze primo: zorganizowali dla OIOMu z Łodzi ŻARÓWKI! Tak jest. Frankowa strona ma moc. Mama Bruna przeczytała posta o żarówkach, a że serce ma wielkie jak Wielki Kanion i możliwość organizacji, zmobilizowała chłopa swego i tym samym jak tylko pewna wielka korporacja uzupełni dokumenty żarówki na OIOM powędrują. Tym samym wszystkie maluchy będą mogły spokojnie zasypiać przy światłach lampek nocnych, a nie męczyć swe dzielne oczęta przy lampach jarzeniowych. Ciocie z Łodzi przesyłają dla Rodziny Bruna miliony buziaków, a Franek robi wielkie EEEEEEEE 🙂 Ponadto Ci sami Brunonowi codziennie piszą i pytają „co potrzeba”, zapraszają Dziedzica na lody i piszą maile pełne radości, uśmiechu i miłości- a takie lubimy najbardziej. Już się nie mogę doczekać naszego spotkania! Podsumowując: Bruno! Twoi starzy są super! 🙂 Dziękujemy!

Ponadto do Frankowych wirtualnych cioć dołączyła także mama małego Fifi, który urodził się tego samego dnia, co Franklin. Chłopaki są zatem astralnymi braćmi (?) o ile ktoś w to wierzy, a mama Fifi jest najnowszą Pomagaczową Ciocią. 😛 Buziakujemy!

A teraz o naszym Dziedzicu:

Chłopaki mieli dziś dzień pełen wrażeń. Franka odwiedziła dziś Prababcia Pola i Ciocia Kinga. Młodzieniec przywitał swoich gości buziakami, a z relacji Frankowego taty wiem, że do Babci nasz syn nawet zagadał. W tym samym czasie odbyła się rehabilitacja i przyjazd pana fachowca do kuchni. A wszystko w tle trzech burz, które przeszły dziś nad Kaliszem i wielkiej duchoty. Jednak ponieważ Dziedzic niezwykle dzielnym chłopakiem jest, wszystko zniósł bardzo dzielnie i dopiero późnym popołudniem pokazał tacie, jak bardzo jest już zmęczony. Po powrocie z pracy na górze w łóżku zastałam śpiącego malca, a na dole na kanapie tatę, który biedny był tak zmęczony, że ledwo zipał. Tak sobie dziś moi chłopcy dali w kość. Wieczorem odbyła się tradycyjna kąpiel połączona z konsumpcją kaszki i Franklin odsypia. A tata? Tata jest bohaterem w naszym domu, o czym później.

O potówkach troszkę:

mąka ziemniaczana odpada- Frankowi robią się pod tasiemką kluski. A ponieważ Dziedzic za kluskami nie przepada, z mąki zrezygnować było trzeba.

maści z cynkiem dają podobny efekt, w związku z czym także z nich zrezygnowaliśmy.

póki co uskuteczniamy metodę zmieniania tasiemek trzy razy dziennie, wietrzenia potówkowych miejsc i czekamy na chłodniejsze dni.

Dziś zauważyłam, że Młodzieńca opotówkowało także na szlachetnym zakończeniu pleców, ale tam w pampersie smarujemy nivea na odparzenia i mam nadzieję, że pokonamy wstręciuchy!

Z wieści muzycznych:

zupełnie przez nieuwagę na stronie naszego najulubieńszego Radia Centrum znalazłam dziś kolejny artykuł reklamujący Franka, o tutaj——-> KLIK Mój mały Celebryta….

wieść muzyczna druga: kiedy mama śpiewa „Lucy in the sky with diamods” Frankowa mina mówi: proszę, nie! Dlatego mama śpiewa cichutko 🙂

I o tacie-bohaterze w naszym domu:

Prześwietleni przez kilka systemów ratalnych w kraju,  zinwigilowani przez pewien bank (którego nie polecamy, bo się nie zgodzili) mamy zupełnie nową kuchnię. To znaczy prawie mamy, bo Frankowy tata cały czas coś tam skręca, montuje, ustawia i przenosi. W domu jest tak okrutny bałagan, że szok, ale tata obiecał, że do niedzieli da radę. (Tylko której 😉 ) Aha.  Niewtajemniczonych wtajemniczam: do tej pory w naszej kuchni stał zlew, lodówka, stół i dwie szafki z tatowego kawalerskiego pokoju i turystyczna kuchenka gazowa. A teraz będzie na prawdziwo 🙂 I już za 24 raty to spłacimy :-)!

Tym samym, odpowiem jeszcze na Frankowe maile i idę wspomóc tatę w walce z techniką montażu zlewu.

Buziakujemy!