Sinusoida.

Z dobrych wieści:

*Franuś dziś rozmawiał z matką swą przez telefon! Frankowy tata mówił, że chciał zjeść słuchawkę, a po drugiej stronie kabla matka i Suzana piszczały z zachwytu na dźwięk Dziedzica „głosu”.

*Całe popołudnie spędziliśmy na spacerach. Ciocia M. powoziła Frankowóz, matka delektowała się widokiem Dziedzica na wolności, a Młody… spał:-) Szybko przyzwyczaił się do luksusu bycia na powietrzu.

*Koleżanki matki wspólnie orzekły, że posiada ona więcej szczęścia niż rozumu mając na stanie Frankowego tatę. (Jako dowód podały przykłady znajomych znajomych, którzy uciekali gdzie pieprz rośnie od opieki nad zdrowymi dziećmi, a tu proszę, taki skarb! Mówię to szeptem, coby się mężowi w głowie od tych pochwał nie poprzewracało…) Jednak Frankowa matka zdaje sobie z tego sprawę i dlatego po pracy zakupiła orzeszki solone w ilości 500 g, bo wie, że ojciec lubi:-)

 

Z wieści mniej optymistycznych:

* Franek jest chudzielcem. Z obliczeń z siatkami centylowymi w tle wynika, że spadł poniżej dolnej granicy jakiś kilogram. Czy to już powód do DUŻEGO niepokoju? Dziś była Pani z Laboratorium, pobrała Dziedzicowi krew i czekamy za wynikiem. Ciocia Dietetyk, która na ochotnika (za co dziękujemy!!!) zajęła się tabelą żywienia Młodego, nie załamuje jeszcze rąk. Do menu od jutra wprowadzimy masło i oliwę z oliwek.

*Frankowa noga prawa odmawia posłuszeństwa coraz bardziej. Ciocia Rehabilitantka zauważyła to kilka dni temu i teraz bardzo pilnujemy, żeby noga była zawsze pięknie ułożona, bo jak się rozleniwi, to widmo przykurczy dopadnie nas prędzej niż się spodziewaliśmy. Póki co nózia zaczęła się lekko przechylać w prawo a stópka dość nienaturalnie wyginać.

*W związku z powyższym Frankowa matka łapie doła, bo nie dość, że Potworzasty nie odpuszcza, to na dodatek matka w środę wyjeżdża i… szkoda gadać:-(

 

Z niespodzianek dla Fanek: